Po niecałym kilometrze dochodzimy do górnego wodospadu, Upper Kentucky Falls. Najpierw go słychać, potem zaczyna nieco widać spomiędzy drzew, aż w końcu wyłania się w swej całej okazałości.
Minąwszy Upper Kentucky Falls, szlak biegnie w dół, wzdłuż strumienia Kentucky Creek.
Skoro jest strumień, to koniecznie musi być mostek.
Ścieżka prowadzi cały czas w dół a różnica poziomów wynosi 237 metrów.
W drodze powrotnej idzie się więc pod górę, ale trasa nie jest szczególnie trudna. Szlak poprowadzono zakosami, i ani ja ani Emilia nie miałyśmy problemu z jej pokonaniem. Choć pod koniec Emilia była już nieco zmęczona, ale w obie strony trasa mierzy nieco ponad 7 kilometrów, więc dodając do tego konieczność wdrapania się pod górę, miała prawo opaść z sił.
Na samym dole, z platformy widokowej, można podziwiać dolny, opadający 30-metrową kaskadą wodospad, Lower Kentucky Falls. Pierwsze zdjęcie zrobiłam zanim doszliśmy do platformy widokowej, drugie już z platformy.
W drodze powrotnej, w pobliżu mostu, dzieci wypatrzyły jeszcze dzikie maliny, które spałaszowaliśmy z ogromną przyjemnością. Jeszcze raz przeszliśmy obok górnego wodospadu, przez wspaniały stary las i wróciliśmy do samochodu.
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, poza naszym, na parkingu był jeszcze tylko jeden samochód, a na całej trasie w dół nie spotkaliśmy nikogo. Dopiero w drodze powrotnej zaczęliśmy mijać się z innymi turystami, a po dotarciu do samochodu okazało się, że parking zapełniony jest do ostatniego miejsca, czyli że miejsce popularne mimo że schowane na końcu świata. A może właśnie dlatego?
Dla tych, którzy dzielnie doczytali do końca - nagroda. Filmik ze zdjęciami z wycieczki z podkładem muzycznym w wykonaniu Emili:
4 komentarze:
kolejny cudowny wypad i dziewiczy zakątek przyrody, gratulacje dla Emilki, ładnie już gra.
Magiczne miejsce! Warto tam być i zobaczyć!
Pozdrawiam Alina
Urszula, Alina - dziękuję!
Motylek
Dziękuję za wspaniałą wycieczkę i piękne widoki. :)
Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz