Rama starej wersalki skrzypiała, padł więc na nią wyrok i tak dokonała swych dni jako część składowa mebla do spania. Na śmietnik jednak nie dotarła, ponieważ znalazła się na stacji przejściowej "za domem" gdzie jakiś czas leżała na trawie, a że przeszkadzała mi w grabieniu liści, oparłam ją o domek do zabawy. Emilia momentalnie wykorzystała ramę do zabawy - zaczęła się po niej wspinać czym podsunęła mi pomysł na recykling niedoszłego śmiecia.
Rama została rozdzielona na dwie niezależne części, a następnie przytwierdzona do boku konstrukcji domku i teraz służy jako drabinka.
Uciechę ma i to młodsze i to starsze dziecko.
Krzysiek dodatkowo zaplątał liny i teraz skacze po nich jak małpka, albo jak pirat na olinowaniu na okręcie. Huśtawka, chwilowo zaczepiona z boku konstrukcji, to gniazdko, w którym chroni się Krzysiek. Emilia, na szczęście, nie jest w stanie się aż tak wysoko wgramolić.
Z tego przydomowego placu zabaw dzieci korzystały zanim nadciągnął pierwszy jesienny front, który przyniósł pierwsze tej jesieni, dość obfite deszcze i porywiste silne wiatry.
Kiedy jeszcze jesień było piękna, złota i słoneczna, szopka w ogródku została odmalowana. Na zdjęciach nie widać dokładnie, ale szopka ma teraz kolor niebieski - prawdopodobnie na taki kolor w przyszłości zostanie odmalowany dom.
2 komentarze:
Jak to nigdy nie wiadomo co do czego może posłużyć. A tyle rzeczy wyrzuca się, "bo się nie przydadzą". :)
Pozdrawiam ciepło.
Splociku - kazdy "smiec" do czegos sie przyda tylko czesto czas oczekiwania wydluza sie niemilosiernie. Tym razem - szybko znalazlo sie nowe zastosowaniw - dzieci dalej chetnie korzystaja z nowej drabinki.
Pozdrawiam,
Motylek
Prześlij komentarz