Poprzednia pani, Megumi, już chyba trzy lata temu stwierdziła, że Emilii jest potrzebny bardziej zaawansowany nauczyciel gry, ale że Emilia nie wyobrażała sobie nauki u innej osoby i bardzo protestowała przeciwko jakimkolwiek zmianom w tej kwestii, sprawa została odłożona na za jakiś czas.
A za jakiś czas nastała pandemia, więc sprawa została odłożona na jeszcze później, aż w końcu zostałyśmy postawione pod ścianą, ponieważ pani Megumi, która jest Japonką, postanowiła wrócić do rodzinnej Japonii. Na szczęście nie pozostawiła nas na lodzie i pomogła znaleźć nową nauczycielkę.
Nowa pani jest Koreanką i rzeczywiście jej umiejętności ogromnie przerastają umiejętności pani Megumi. Już po pierwszej lekcji, a w zasadzie konsultacji, kiedy to pani Grace oceniła umiejętności Emilii i podjęła decyzję, że przyjmie moją córkę jako swoją uczennicę, przyznałam rację Megumi – już dawno trzeba było się zdecydować na zmianę. Lepiej późno niż wcale.
Pani Grace wywindowała poprzeczkę niesamowicie i pierwsze tygodnie były trudne, ale już wszystko się unormowało. Emilia polubiła i nową panią i sposób prowadzenia przez nią lekcji – szalenie dynamiczny i wymagający. Zaskakuje też i panią tym, jak szybko przyswaja nową wiedzę i koryguje wskazane błędy – rzadko się zdarza, żeby pani musiała na coś zwrócić uwagę więcej niż raz czy dwa.
Panią Grace poznałyśmy po lipcowym koncercie fortepianowym w Arboretum, na który wybrałyśmy się z panią Megumi (wspominałam o tym tutaj).
Mąż pani Grace też jest muzykiem, gra na klarnecie, a na koncercie z jego udziałem byłyśmy w sierpniu.
3 komentarze:
Rośnie talent muzyczny, brawa dla Emilki.Pozdrawiam.
Może wyrośnie znana pianistka... życzę spełnienia marzeń. :)
Pozdrawiam ciepło.
Urszula - Dziękuję!
Splocik - Wydaje mi się, że aż takiego talentu jednak nie ma... 😏
Motylek
Prześlij komentarz