Na szczęście kilka kilometrów dalej, na innym parkingu, miejsc było pod dostatkiem. Wyruszyliśmy z innego miejsca, ale tylko pierwszą część wycieczki zmieniliśmy, ponieważ obie trasy spotykają się, i od tego punktu posuwaliśmy się zgodnie z pierwotnym planem.
Dzień był pochmurny, więc wybraliśmy się do lasu i nie zabierałam aparatu. Zrobiłam tylko jedno zdjęcie telefonem.
W zasadzie nic ciekawego nie jestem w stanie napisać o tej wycieczce. Po prostu przez trzy godziny wędrowaliśmy po lesie — raz z górki, raz pod górkę.
Od czasu jak Rosja napadła na Ukrainę ciężko zebrać mi myśli i skomponować jakikolwiek sensowny wpis. Dopóki się nie ogarnę, wpisy będą właśnie takie jak ten dzisiejszy.
3 komentarze:
Joasiu, wszyscy jesteśmy zdruzgotani, u nas już są uchodźcy .pozdrawiam.
Chyba wszyscy tak mamy.
Nie ma ochoty na rozpisywanie się, by myśli krążą poza tym, co blogowe.
Czekamy na dobre wiadomości, a życie blogowe zwolniło tempa.
Pozdrawiam ciepło.
też nie mam weny do pisania, czy nawet do zaglądania na blogi:(
a spacer okazały:)
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz