Hancho nadal nas odwiedza od czasu do czasu. Czasem te wizyty przeciągają się do kilku miesięcy. Tak było dwa lata temu. Całą zimę przesiedział na wycieraczce pod drzwiami na taras. Wymościłam mu karton w rogu tarasu, żeby biedaczysko tak nie marzł, a przed domem, gdzie też często drzemał na betonie, przygotowałam mu osłonięte od wiatru legowisko. Mimo że Hancho nigdy nie wyglądał na bezpańskiego kota, zawsze dopisywał mu apetyt — i nadal dopisuje! Zjada wszystkie resztki i to, czym wzgardzi Kicia (zarówno kocie, jak i ludzkie jedzenie), a także to, czego koty raczej nie jadają, jak choćby popcorn. Pewnego d"nia "złapałam go" na konsumpcji starego popcornu wyrzuconego na kompost. Z wiosną Hancho wyprowadził się, zniknął z dnia na dzień i nawet martwiłam się, że coś mu się stało, ale w końcu mignął mi w oddali, kilka domów dalej. Nic mu nie było.
Zeszłej zimy nie pokazał się wcale, ale pojawił się dwa tygodnie temu. Pewnego wieczoru, kiedy już było ciemno, Emilia narobiła zamieszania, wrzeszcząc wniebogłosy — przez szybę drzwi tarasowych zobaczyła wpatrujące się w nią oczy. W taki oto sposób Hancho zaanonsował otwarcie sezonu na naszej parceli. Nie zmienił się przez te dwa lata. Nadal dość dobrze wygląda, futerko ma czyste i puszyste i chyba nawet nieco przytył. Nadal też nie daje się pogłaskać, chyba że akurat "atakuje miskę z jedzeniem. Każdego ranka, kiedy jeszcze po ciemku zmierzam do kuchni, by nastawić ekspres do kawy, widzę zarys jego sylwetki przy drzwiach tarasowych — Hancho już czeka!
Kiedy otwieram drzwi, by dać mu jeść, nieufnie odskakuje poza zasięg mojej ręki, ale kiedy tylko postawię miskę z jedzeniem, zaraz do niej podchodzi, a wtedy można go głaskać, i dopóki nie wyliże miski do dna, nie zwraca na nic uwagi.
Hancho tęsknie spogląda za Kicią, ale Kicia zdefiniowała dość wyraźnie swoje uczucia wobec Hancho — nie lubi go. Syczy na niego, omija szerokim łukiem. Doszło do tego, że zmieniła nawet swój ulubiony szlak komunikacyjny przez drzwi na taras i teraz wychodzi przez drzwi frontowe. Z powrotem do domu ma trochę trudniej, bo drzwi nie są przeszklone, więc nie widzę jej czekającej na wpuszczenie do domu. W związku z tym, co jakiś czas otwieram drzwi i sprawdzam, czy Kicia siedzi na wycieraczce i czeka, czy nie. Zamiast wylegiwać się na deskach tarasu (albo na stole na tarasie), upatrzyła sobie karton z ociepleniem do zabezpieczenia na zimę rur z wodą do podlewania trawnika przed domem. Ściągnęłam karton na wiosnę, ale nie schowałam do garażu, a teraz przesiaduje w nim Kicia. Z ulicy widać tylko jej uszy, ale karton jest pod oknem kuchennym, więc z kuchni doskonale ją widzę.
Ciekawa jestem czy Hancho zostanie z nami na całą zimę. Kilka dni temu opowiedziałam sąsiadce, jak to przestraszył Emilię i okazuje się, że Hancho wgapia też do wnętrza domu sąsiadów przez ich przeszklone drzwi — wystraszył sąsiada tak samo, jak Emilię, tylko sąsiad chyba nie narobił takiego wrzasku.
4 komentarze:
Ciekawy ten Kocik, gdzie to przebywał tyle czasu i wrócił.Interesujace są Twoje koty.Pozdrawiam.
Cwany kot. Zima u Was i po sasiedzku a latem gdzie indziej sobie wypaczyl miejsce... Niezalezny. Wybiera sobie dobrych ludzi. ;) ))
Wypatrzył w znaczeniu zobaczyl , wybral a nie zniszczyl. ;)
Urszula - A taki cwany ten kot, ale zauważyłam, że też poluje na myszy, to niech sobie siedzi u nas.
Jula - taki huncwot! Krzywdy mu u nas nie będzie!
Pozdrwaiam!
Motylek
Prześlij komentarz