środa, 20 marca 2019

Zmartwienie na pożegnanie zimy

Ostatni dzień zimy obdarował mnie zmartwieniem - zepsuła się pralka.
Cykl już prawie się skończył, jeszcze 5 minut i wyciągałabym pranie z pralki, kiedy wszystko zatrzymało się z tą wyświetloną piątką. I do tego nie dało się pralki otworzyć i wyciągnąć prania.

Postępowania według zaleceń z instrukcji obsługi nic nie pomogło. W serwisie obiecali, że ktoś przyjdzie, ale najwcześniej dzisiaj rano. I rzeczywiście pan zjawił się punktualnie o 9.00, pranie uwolnił, pralkę obejrzał od środka i orzekł, że niezmiernie rzadko się zdarza by w tym samym czasie zepsuły się trzy rożne części. Taka ci to unikatowa ta moja pralka! Naprawa kosztowałab ok. $900 a że pralka ma już 8 lat, więc tylko wyciągnęłam i rozwiesiłam pranie i zaplanowałam wikendową wycieczkę do londromatu - takiej atrakcji dzieci moje jeszcze nie miały okazji doświadczyć. Zaczynam się też rozglądać za nową pralką ale to zajęcie czasochłonne - tyle marek, modeli, opcji i różnic w cenach w zależności od sklepu.

Kłopot z pralką mocno przytłumił radość z nastania wiosny - i tej kalendarzowej i rzeczywistej.

Zdjęcia zrobiłam bo żonkile takie ładne, ale nawet zapewnienia Emilii, że żonkile tak pięknie pachną nie bawią mnie zbytnio.


Kilka dni temu, jeszcze w oczekiwani na wiosnę, kupiłam jaskry ozdobne i ustawiłam w koszyku na zydelku przy wejściu do domu.


Ciepełko pomogło im rozwinąć pierwsze pąki, a jest ich więcej bo specjalnie wybierałam roślinki najobficiej obsypane pąkami.






1 komentarz:

Urszula97 pisze...

Zawsze coś musi byc,to duży wydatek.Anemony cudowne.