październikowe nagietki |
Tego samego dnia, kiedy wybraliśmy się na Hravest Celebration (poprzedni wpis), tylko wcześniej, w południe, wybraliśmy się na imprezę rowerową zorganizowaną przy gimnazjum, do którego chodzi Krzyś - Bike Rodeo.
(Impreza została zorganizowana pod patronatem lokalnego domu kultury, organizacji Safe Routes to School [Bezpieczna Droga do Szkoły] oraz władz obwodu szkolnego.) Ponieważ impreza była rowerowa a do szkoły nie jest daleko, całą trójką pojechaliśmy - każdy na swoich dwóch kółkach.
Dotarliśmy na miejsce po piętnastu minutach.
Poza organizatorami, nie było na miejscu nikogo! Żal mi się zrobiło tych zapalonych cyklistów oczekujących na chętnych do zabawy na rowerach. Pogoda była wprost wymarzona - słonecznie, ale nie gorąco, i naprawdę nie rozumiem jak to się stało, że zainteresowanie było tak niewielkie.
Ponieważ byliśmy jedynymi uczestnikami, każde z moich dzieci dostało prywatnego rowerowego anioła stróża, który najpierw objechał z dzieckiem tor przeszkód oraz trasę wyścigu. Wielokrotnie. Emilia nauczyła się przy okazji kilku sztuczek. Krzyś też był zadowolony, bo w końcu nie musiał dostosowywać tempa jazdy do młodszej siostry i mógł popędzić na ile mięśnie nóg pozwoliły.
W tym czasie, mój rower przeszedł przegląd a kilka rzeczy zostało podregulowanych. (W ramach imprezy oferowany był także darmowy przegląd stanu technicznego rowerów. Ponieważ mój ma już ponad 13 lat, czas był ku temu, żeby ktoś kto się zna na rowerach posprawdzał co trzeba.)
Aż nadszedł czas kiedy mama zmierzyła się z synem na torze wyścigowych - i mimo, że bardzo się starała, przegrała, o 12 sekund...
Dzieci dostały rowerowe upominki - światełka odblaskowe na rowery i naklejki, a ja wypełniłam kupony bo na koniec miało się odbyć losowanie nagród.
Kiedy już mieliśmy się zbierać, pojawiło się jeszcze kilka osób. Ale chyba w sumie nie było zbyt wielu chętnych, bo następnego dnia okazało się, że oboje, i Emilia i Krzyś, zostali wylosowani i otrzymali nagrody.
Krzyś dostał hulajnogę a Emilia kupon pokrywający jeden z kursów w lokalnym domu kultury. Ponieważ nigdy nie mamy szczęścia w tego typu losowaniach, podejrzewam, że tak niewiele dzieci wzięło udział, że nagród wystarczyło dla wszystkich i każde coś dostało. Nagrody zostały dostarczone dzieciom do szkół zaraz w poniedziałek, u Krzyśka dodatkowo sekretarka ogłosiła na całą szkołę, imiona uczniów, którzy wylosowali nagrody.
Hulajnoga została już przetestowana przez wszystkich członków rodziny, a z kursem Emilii musimy poczekać, bo do końca roku nie ma wolnych miejsc na żadnym w przedziale wiekowym Emilii. Kupon nie przedawnia się, więc zapewne po Nowym Roku zapiszę Emilię na jakieś balety, bo to jej się najbardziej spodobało po przeanalizowaniu oferty.
A ponieważ nie zabrałam ze sobą aparatu, zdjęć z mprezy nie ma.
Wpis postanowiłam ozdobić zdjęciamy październikowych kwiatów z przydomowego ogródka.
październikowa róża |
2 komentarze:
W końcu, Wy bawiliście się, a inni niech żałują.
A tych 12 sekund już chyba nigdy nie nadrobisz :)))
Pozdrawiam ciepło.
Splociku - obawiam się, że z czasem na tych dwunastu się nie skończy...
Motylek
Prześlij komentarz