wtorek, 10 października 2017

Na farmie

 

Jak październik, to wybieramy się na farmę. Mamy tę swoją ulubioną, i choć w przeszłości, za namową innych, odwiedzaliśmy i inne, to w tym roku skończyliśmy z eksperymentami i wybraliśmy się w miejsce, które lubimy najbardziej.


Z ogromną radością dzieci zaliczyły wszystkie dobrze sobie znane atrakcje jak labirynt z kostek słomy, labirynt na polu kukurydzy, zagroda z kozami, kojce z królikami, prosiaczkami i drobiem.


Wśród kóz w tym roku znalazła się także owieczka - Emilia zachwycała się miękkością jej runa, a owca z cierpliwością znosiła pieszczoty wszystkich dzieci.


Emilia nie byłaby sobą, gdyby jednego z koziołków nie chwyciła za rogi.
Na szczęście dla Emilii zwierzę nie było w nastroju bojowym.

Jedna z kóz najwyraźniej nie przepada za małoletnimi homo sapiens - uciekała przed Emilią oraz innymi małymi dziećmi, pozwalała jednak głaskać się dorosłym. Pozwoliła się też pogłaskać Krzyśkowi ale dopiero po długich podchodach, powolnym i spokojnym przybliżaniu się z unikaniem gwałtownych ruchów. Kiedy Emilii zobaczyła, że brat głaska tę kozę, zaraz przybiegła - koza uciekła.


Kiedy dzieci zniknęły w labiryncie na polu kukurydzy, ja porobiłam trochę zdjęć. Przepięknie kwitną jeszcze cynie, kosmosy, oraz zatrwian wrębny.


W tym roku na farmie zastaliśmy nową atrakcję - lokomotywę, na którą dzieci mogły się wspiąć. Wszystkie po kolei ciągnęły za sznurek dzwonka, a że dzieci było sporo, to dzwon dzwonił i dzwonił...


Na farmie można za opłatą pojechać wozem na pole by wybrać sobie dynie. Dynie są też zebrane wzdłuż płotu przy sklepie i to tam moje dzieci wybrały sobie jedną - ogromną! Przy okazji kupiliśmy jabłka, gruszki, arbuzy i melony, jedne z ostatnich pomidorów gruntowych - wszystkie sprzedawane warzywa i owoce uprawiane są na tejże farmie.


Do tego kupiliśmy jeszcze świeżo wyciśnięty sok z jabłek - pyszność nad pysznościami!  


Dzieci jeszcze trochę pobiegały wśród makiet udających płyty nagrobne - Emilia udawała umarlaka bardzo sugestywnie.

2 komentarze:

Ulcia pisze...

Cudną jesień mamy, bez dwóch zdań. Cudnie, że dzieci potrafią się jeszcze tak szaleńczo bawić!
Pozdrawiam słonecznie

Motylek pisze...

Ula - a tak, jesień cudna, choć i podlewa nas na potęgę. Na szczęście, jak dotąd, łaskawie pozwala grać w piłkę (trening i mecze) bez deszczu.
A dzeici, byle oderwać od tabletów/komputerów/smarfonów to zawsze sobie coś wymyślą ciekawego.
Motylek