wtorek, 25 grudnia 2012

Zośka

Już niedługo zostanę ciocią.
Taką z prawdziwego zdarzenia, a nie cioteczną czy też przyszywaną.
Bratanica Zośka ma planowo przyjść na świat 9 stycznia, a kiedy tylko dowiedziałam się, jaka będzie płeć dziecka, paluszki zaczęły mnie świerzbić, żeby coś ładnego dla Malutkiej zrobić. Choć ograniczenia czasowe mam ogromne, udziergał się taki oto sweterek:


Klasyczny sweterek zapinany na guziczki, z cieniutkiej bawełny Sunny (Солнышко) (425 m/100 gr) firmy Troitsk Yarn, robiony na drutach 2 mm, wzorek znany jako stokrotki, choć dla mnie to raczej gwiazdeczki. Zagapiłam się i nie pomierzyłam po skończeniu i upraniu, ale celowałam w rozmiar na noworodka z opcją do trzech miesięcy (po kilkakrotnym praniu pewnie się nieco rozciągnie).


Przyznam, że wyjątkowo długo zeszło mi nad tą malizną - cały miesiąc! Bałam się, że nie zdążę, że Zośka będzie pierwsza, ale ten wyścig wygrała ciotka, wspomagana w dostawie przez pocztę, i tę amerykańską, i tę królewską, bo sweterek poleciał za wielką wodę, na wyspy królestwa brytyjskiego. I dotarł już na miejsce, i spotkał się z przyjaznym przyjęciem rodziców.

A kiedy tak dziergałam oczko za oczkiem, przypominało mi się jak 16 lat temu dziergałam taki sam sweterek dla mojego chrześniaka, i taka mnie nostalgia ogarnęła...

A teraz czekamy już tylko na Małą, aż wyskoczy z brzuszka mamy i zapozuje w sweterku od ciotki!

Brak komentarzy: