Pierwsza wywiadówka, zwana Parent Teacher Conference, miała miejsce w środę, 9 listopada.
Tutaj nie zbiera się wszystkich rodziców na tę samą godzinę, ale spotkania wychowawcy z rodzicami trwają trzy dni, a każdy rodzic ma wyznaczoną godzinę, na którą ma się zjawić w szkole (najpierw rodzice wypełniają ankietę podając odpowiadające im godziny w pewnych ramach czasowych.)
W związku z tym, że wychowawca musi się spotkać z rodzicmai 27 dzieci (klasa Smyka), zajęcia zostały odwołane jednego dnia, a po konferencjach jeszcze jeden dzień był wolny od zajęć, bo przecież nauczyciele muszą uzupełnić formalności (ach te papierki!), a że w piątek przypadał Dzień Weterana, wyszło na to, że w zeszłym tygodniu Smyk poszedł do szkoły aż dwa razy (poniedziałek i wtorek).
Ale miało być o wywiadówce.
Mam nadzieję, że do końca szkolnej kariery mojego dziecka spotkania z nauczycielami będą przebiegały w podobnej atmosferze i że zawsze będę wysłuchiwała samych pochwał na temat potomka: jego zachowania, zdolności, pilności, zaangażowania. Pęczniałam z dumy, mimo że słowa padające z ust pani Williams w zasadzie nie zaskoczyły mnie - przecież znam swoje dziecko, wiem też co umie.
Pani stwierdziła, że Smyk zaczął wychodzić ze swojej skorupki, coraz aktywniej uczestniczy w lekcji, oraz że brak podniesionej ręki wcale nie oznacza braku wiadomości, co pani wielokrotnie sprawdziła.
Pani pogratulowała mi również szczęśliwego wyboru osób opiekujących się Smykiem po szkole (Connie i Kris). Stwierdziła, że widać, że obie panie uwielbiają Smyka a ponadto bardzo spodobało się wychowawczyni Smyka ich zaangażowanie w sprawy szkolne Hultajstwa, zwłaszcza dopilnowanie, żeby Smyk nie zapomniał zabrać ze szkoły zadania domowego (zdarza mu się zostawić je w klasie) czy oddać odrobioną pracę domową (zdarza się zostać w tornistrze).
Na takie wywiadówki mogę chodzić!
Tutaj nie zbiera się wszystkich rodziców na tę samą godzinę, ale spotkania wychowawcy z rodzicami trwają trzy dni, a każdy rodzic ma wyznaczoną godzinę, na którą ma się zjawić w szkole (najpierw rodzice wypełniają ankietę podając odpowiadające im godziny w pewnych ramach czasowych.)
W związku z tym, że wychowawca musi się spotkać z rodzicmai 27 dzieci (klasa Smyka), zajęcia zostały odwołane jednego dnia, a po konferencjach jeszcze jeden dzień był wolny od zajęć, bo przecież nauczyciele muszą uzupełnić formalności (ach te papierki!), a że w piątek przypadał Dzień Weterana, wyszło na to, że w zeszłym tygodniu Smyk poszedł do szkoły aż dwa razy (poniedziałek i wtorek).
Ale miało być o wywiadówce.
Mam nadzieję, że do końca szkolnej kariery mojego dziecka spotkania z nauczycielami będą przebiegały w podobnej atmosferze i że zawsze będę wysłuchiwała samych pochwał na temat potomka: jego zachowania, zdolności, pilności, zaangażowania. Pęczniałam z dumy, mimo że słowa padające z ust pani Williams w zasadzie nie zaskoczyły mnie - przecież znam swoje dziecko, wiem też co umie.
Pani stwierdziła, że Smyk zaczął wychodzić ze swojej skorupki, coraz aktywniej uczestniczy w lekcji, oraz że brak podniesionej ręki wcale nie oznacza braku wiadomości, co pani wielokrotnie sprawdziła.
Pani pogratulowała mi również szczęśliwego wyboru osób opiekujących się Smykiem po szkole (Connie i Kris). Stwierdziła, że widać, że obie panie uwielbiają Smyka a ponadto bardzo spodobało się wychowawczyni Smyka ich zaangażowanie w sprawy szkolne Hultajstwa, zwłaszcza dopilnowanie, żeby Smyk nie zapomniał zabrać ze szkoły zadania domowego (zdarza mu się zostawić je w klasie) czy oddać odrobioną pracę domową (zdarza się zostać w tornistrze).
Na takie wywiadówki mogę chodzić!
2 komentarze:
Brawo dla smyka i opiekunów.
U nas jest pół dnia, wszyscy nauczyciele siedzą w ławkach w wielkiej sali i się chodzi od jednego do drugiego. Siadasz na przeciwko, on wyciąga prace dziecka, klasówki itp. Mają takie wielkie pudła i wyciągają informacje.
Nawet mi się podoba ten system.
Ale to jest w średniej, bo w podstawowej nauczyciel siedzie w klasie, a rodzice na zewnątrz w kolejce. Ale to jeden dzień i po krzyku
W PL zebranie o 18, a kto chce się dowiedzieć czegoś więcej o dziecku, porozmawiać z wychowawcą, po omówieniu spraw ogólnych czeka w kolejce. Ostatnio na zebraniu u mojego syna było dziesięcioro rodziców, więc udało mi się wyrobić do 20. To od strony rodzica. Wychowawca ma jeszcze gorzej...
Z jednej strony mi żal, ale z drugiej- fajnie, że gdzieś można zorganizować to bez zbytniego obciążenia i w przyjemnej atmosferze.
Gratuluję zdolnego syna!
Prześlij komentarz