sobota, 7 listopada 2020

Remont kuchni: stół

W starej kuchni stał sporej wielkości stół, taki na sześć osób, z możliwością rozłożenia dla kolejnych dwóch. Stół ogromny i ciężki - nie dało się go przenieść do pokoju kiedy przychodzili do nas goście, a i w kuchni stał dosunięty do okna bo blokował trakt komunikacyjny na szlaku graraż/pralnia/ubikacjareszta domu. Spora powierzchnia płaska zachęcała do gromadzenia rzeczy, od farb, kredek i papieru, po wszelkie inne przedmioty, które za chwię będą przecież mi potrzebne. W rezultacie, bywało, że wołałam dzieci by odgruzowały stół bo nie było skrawka wolnego, na którym można by postawić talerz z jedzeniem.


Remontując kuchnię postanowiłam wymienić stół na mniejszy. Na tyle duży, by mogły przy nim zjeść posiłek trzy osoby, ale na tyle niewielki, by nie mógł służyć za skład rupieci. Do tego wymyśliłam sobie, że ten stół ma być biały, i co oczywiste, w przystępnej cenie. Długie poszukiwania zakończyłam zakupem stołu z surowego drewna, który następnie pomalowałam na biało. 

Łatwo się pisze pomalowałam na biało, ale samo to malowanie trochę trwało: malowanie podkładem (i czekanie aż wyschnie), dwie warstwy na biało (i czekanie aż wyschnie), szlifowanie (surowe drewno się zjeżyło), kolejne malowanie na biało, a potem pilnowanie by dzieci nie przeszkadzały farbie porządnie wyschnąć i stwardnieć. 

Chrzest bojowy stół przeszedł we wrześniu, kiedy zatrzymali się u nas znajomi z dzećmi. Okazało się, że nawet przy tak mały stole zmieści się szóstka dzieci i troje dorosłych. Większym problemem okazały się krzesła, ale i te znalazły się, przyniesione z innych pokoi i garażu. (A tę pieczoną kaczkę wspominamy do dziś!)



Pierwotnie planowałam także wymienić krzesła na białe, ale krzeseł kupować przez internet nie będę - na krześlę muszę najpierw usiąść i sprawdzić czy pasuje, a w czasie pandemii nie uśmiecha mi się rajd po sklepach meblowych. Najpierw zostały więc stare krzesła, a potem doszłam do wniosku, że taka kombinacja drewna z biały też ładnie wygląda.

Okno, przy którym stoi stół, też przeszło matamorfozę. Przede wszystkim pozbyłam się firanki, dzięki czemu w kuchni jest jaśniej. Poza tym wymieniłam karnisze, których mocowanie ciągle się luzowało, na jeden (do zasłon) - rozporowy. (I już nie mam problemu z wiecznie odkręcającymi się i wypadającymi śrubami.)


Ciężko zrobić zdjęcie dużego okna bez firanki, zwłaszcza w dzień, ale nawet na tak kiepskim zdjęciu jak powyżej, widać różnicę. 

Jedząc posiłki, często obserwujemy ptaki: kolibry przylatujące do poidełka, i inne, szukające robaków wśród trawy, a ostatnio, sporo ptactwa wyjadało owoce derenia. Ależ to było przedstawienie! Cała chmara nadlatująca i obsiadająca drzewo, a po chwili wszystkie te ptaszęta uciekają prze tylko im znanym zagrożeniem!

Drugie okno na razie nie ma zasłonki, i cały czas zastanawiam się czy zmienić ten stan czy nie. Przez niemal całe minione 15 lat nigdy tego małego okna nie zasłaniałam a jedynie prałam firanki i zasłony, więc skłaniam się ku pozostawieniu okna bez zasłon. Może kiedyś zrobię na szydełku jakąś zazdrostkę.

Spostrzegawcze oczy pewnie wypatrzyły też białą tablicę korkową na niebieskiej ścianie. Odciążyła nieco drzwi lodówki. Chciałam większą, ale całej białej (łącznie z korkiem) w większym rozmiarze i w cenie, którą bym była skłonna zapłacić, nie znalazłam. 

Wokół tablicy przykleiłam srebrne motylki z odzysku - przyniesione z pracy, dlatego się odlepiają. Latem, kazali nam w pracy zabrać wszystkie osobiste rzeczy, no to i motylkowe naklejki zabrałam. Nieustannie poszukuję takich delikatnych jednokolorowych motylków do naklejenia na tę niebieską ścianę - może kiedyś mi się uda znaleźć takie, które mi się spodobają, bo ta ściana aż się prosi o tego typu ozdobę.



5 komentarzy:

Jula pisze...

W sumie trafnie z tymi krzeslami.
drzwi sa drewniane , to i krzesla tez sie fajnie komponuja. Wygladaja na wygodne i oto chodzi. :)))

Urszula97 pisze...

Kuchnią dostała nowe życie, jest cudowna.

hrabina pisze...

Bardzo dobrze wyglada stół z tymi krzesłami. I najważniejsze że udało się przy okazjii rozwiązać problem bałaganu zalegającego na blacie.

Alenka pisze...

Bardzo ladnie wyglada bialy stol i bezowe krzesla. Okna przybrane jesiennymi ozdobami w kolorze zlota - wszystko pieknie jest zgrane przy barwnie zdecydowanej niebieskiej scianie. Odwazne zestawienie i efekt piorunujacy. Fajno jest ladnie mieszkac :)

Motylek pisze...

Jula - no właśnie!

Urszula - dzięki!

Hrabina - z tym bałaganem to nie do końca problem został rozwiązany, ale z racji ograniczonej powierzchni blatu stołu, łatwiej nad nim zapanować.

Alenka - Dziękuję! Witam w Okruchach!

Motylek