środa, 8 lipca 2020

Whittaker Creek Ridge Trail (Old Growth Trail)

Tuż przy naszym miejscu kempingowym, po drugiej stronie alejki, zaczyna się szlak Whittaker Creek Ridge Trail znany pod inną nazwą, Old Growth Trail.  Old Growth znaczy starodrzew i właśnie to stanowi największą atrakcję tej trasy prowadzącej na pobliskie wzniesienie: drzewa liczące sobie ponad 150-200 lat. 


A do tego bujne poszycie, tak gęste, że ciężko byłoby się przez nie przedrzeć bez maczety.


Tuż przy ścieżce natknęłam się na takie oto kwiaty:


Emilia z koleżanką zbierały jadalne kwiatuszki, najpierw wkładały do buzi po jednym, potem uzbierały całą garść.


Szlak zatacza pętlę, z której odbija ścieżka na szczyt. Po powrocie do punktu, w którym szlak się rozwidla, część z naszej grupy wróciła tą samą trasą a my kontynuowaliśmy marszrutę aż zamknęliśmy pętlę.


Na początku trasa biegnie ostro pod górę, ale potem już cały czas górą i trawersami powoli w dół. W sumie niezbyt wymagająca i nawet Emilia nie miała problemu z jej pokonaniem.


Pięć kilometrów przeszliśmy w dwie godziny a ja podobno spaliłam w tym czasie 499 kalorii.

3 komentarze:

splocik pisze...

Super wypad i widoki piękne :)
Dzieci mają z Tobą fajnie, myślę że to docenią. :)
Pozdrawiam ciepło.

dee pisze...

Motylku, moze wyda Ci sie to smieszne, ale wlasnie jestem w trakcie czytania serii ksiazek Davida Paulidesa "Missing 411" i ogladania na Youtube jego filmikow z cyklu Canam Missing Project. Liczba osob zaginionych bez jakiegokolwiek sladu w parkach narodowych Ameryki i na szlakach turystycznych jest niewiarygodna. Miejsca, po ktorych wedrujecie, sa cudne ale nigdy nie rozdzielajcie sie na szlaku ani nie traccie sie nawzajem z oczu, nigdy. Poruszacie sie po terenach, na ktorych dochodzilo do rzeczy niewytlumaczalnych. Pozdrawiam.

Motylek pisze...

Splociku - myślę, że o tym wiedzą już teraz...

Dee - mam tego całkowitą świadomość i od zawsze uczę dzieci, że idziemy razem i zawsze musimy się widzieć. Kiedyś, dawno temu, chyba na jeszcze poprzednim blogu, pisałam że tutejsze szlaki to taka swoista selekcja naturalna, eliminacja osobników bezmyślnych i nie traktujących natury z należytym szacunkiem. A w Oregonie ZWŁASZCZA jest tyle kawałków, ba s porych obszarów, ziemi na których ludzka stopa nie stanęła od dekad, nawet w kompleksach miejskich, że trzeba podwójnie uważać. (I nie, twoje słowa nie wydają mi się śmieszna - ani trochę.)

Motylek