czwartek, 30 maja 2019

Rododendrony

Dzisiaj pora na rododendrony, bo już trzeci, kwitnący na końcu, zaczyna tracić kwiaty. Zdjęcia wszystkich trzech, od tego, który zakwita najwcześniej, wczesną wiosną, do ostatniego, który kwitnie do początków czerwca. A czasami nawet i do połowy.









Ten pierwszy jest najjaśniejszy, a ten trzeci, najciemniejszy, choć szalenie trudno uchwycić w obiektyw te odcienie różu.

poniedziałek, 27 maja 2019

Majowa czapka z resztek

Koszyk z resztkami włóczek wypełnił się po brzegi, miękkie kuleczki zaczęły z koszyka wypadać. To znak, że trzeba zabrać się za jakiś niewielki projekt w celu utylizacji tychże resztek. Mimo, że maj, zrobiłam czapkę.  Po co czekać do zimy? Skoro natchnienie przyszło właśnie teraz, skwapliwie skorzystałam.


Ponownie skorzystałam z opisu wykonania, którym podzieliła się kilka miesięcy temu na swoim blogu Wojkam.


Czapka jest w rozmiarze na dorosłą głowę, ale Emila jest uroczą modelką, więc to ona załapała się na sesję. A reszta zdjęć - na majowej zielonej trawce.



Zużyłam 43 gramy włóczki. Druty: 4 mm. I jeszcze na koniec zdjęcie na płasko.


Czapka zapewne zostanie przeznaczona na cel charytatywny. Z nadejściem jesieni zaczyna się zawsze zapotrzebowanie na okrycia głowy i różne organizacje proszą o nie. Do jesieni powinnam dysponować stosikiem czapek.



piątek, 24 maja 2019

Odrobina luksusu

Oglądając pewnego dnia telewizję, uwagę moją zwróciła pewna reklama.
Nie często się to zdarza, ponieważ przeważnie celowo ignoruję wszelkie reklamy, ale ta jedna mnie mocno zaintrygowała. Zachwalała mały, okrągły robocik, który jeździ sobie po domu i odkurza. Spodobało mi się to, z jaką łatwością wjeżdża pod meble. Ponieważ ceny nie wypatrzyłam w reklamie, sprawdziłam w internecie i, ku ogromnemu zaskoczeniu, dowiedziałam się, że robociki-odkurzacze wcale nie są aż tak drogie (w zależności od firmy i modelu) oraz że zbierają dość dobre opinie.

Zachciało mi się takiego pomocnika, ale że zwykły odkurzacz posiadam, a zabawka ta jednak kosztuje nieco za dużo by ją beztrosko upchnąć w budżecie domowym, postanowiłam zdobyć ją innym sposobem. Mam kartę kredytową powiązaną z pewną znaną firmą internetową, a płacąc tą kartą, otrzymuję punkty. Za uzbierane punkty, mogę sobie w tejże firmie coś kupić. Postanowiłam nazbierać sobie tych punktów i zafundować odrobinę luksusu w formie zautomatyzowanego odkurzacza. Trwało to kilka miesięcy, ale w tym czasie na spokojnie pooglądałam co jest dostępne na rynku, w jakich cenach, jak się sprawdza. W sieci bez problemu można sobie poczytać opinie dotychczasowych nabywców łącznie z zamieszczonymi przez użytkowników filmami.

Aż nadszedł ten dzień, kiedy punktów nazbierałam tyle, że po dopłaceniu 81 centów, stałam się posiadaczką czarnego krążka. Oto moja Eufy, zamiatająca sypialnię:




Niesamowicie podoba mi się jak wjeżdża pod łóżko i zmiata ten cały nagromadzony tam kurz. Łóżko mam szerokie na 2 metry i odkurzanie tradycyjnym sprzętem wiąże się z niezłymi wygibasami jeśli chcę wysprzątać całą powierzchnię pod łóżkiem. A teraz chodzę za moją Eufy i uśmiecham się radośnie ilekroć wjeżdża pod łóżko, pod kanapę, pod fotel, pod szafkę, czy po bieżnię.



Emilia traktuje na razie Eufy jak zwierzątko domowe, przemawia do niej jak do Kici i nawet ją głaska. Aby Eufy się nie zepsuła, wszystkie rzeczy, normalnie walające się po podłodze, zostały wyzbierane. Już samo to sprawia wrażenie porządku!

Eufy przybyła do mnie z pilotem. Mogę zarządzić koniec sprzątania jednym przyciskiem, albo zaczekać aż bateria zaczyna się wyczerpywać (po ok. godzinie zamiatania.) W obu przypadkach Eufy sama wraca do bazy czyli do ładowarki:





Dla dzieci to atrakcja, ja jestem bardzo zachwycona, tylko Kicia niezadowolona, boi się tego czarnego czegoś, mimo, że Eufy sprząta dość cicho, ciszej od zmywarki.

A czy sprząta dobrze? Zgadzam się z opinią wielu innych użytkowników - zamiata dość dobrze. Do tej pory zaliczyła u nas trzy rundy (dwie pierwszego dnia i jedną dzisiaj) i za każdym razem pojemnik na śmieci był pełny. Zapewne i tak trzeba będzie poodkurzać co jakiś czas zwykłym odkurzaczem, bo jednak dostęp do niektórych miejsc ma ograniczony własną szerokością, i bardziej zamiata niż wciąga, ale pomiędzy tymi odkurzaniami jest ładnie i czysto. 
I nie muszę się już wczołgiwać pod kanapę, łóżko i bieżnię, żeby wysprzątać kłapcie kurzu - powierzchnie płaskie zamiata Eufy bardzo porządnie.