Nie ważne ile razy już byliśmy w akwarium, zawsze największą atrakcję stanowi część, w której można sobie podotykać ukwiały, rozgwiazdy, jeżowce, a nawet ogórki morskie!
California Stichopus |
Ogórki morskie (ten na zdjęciu powyżej to California Stichopus) osiągają długość do 40 a nawet 50 cm, są mięciutkie i milutkie w dotyku. Moim zdaniem bardziej przypominają gąsienice, może dlatego, że jeszcze nie widziałam czerwonego ogórka.
Już zapomniałam, że aby zabajerować ukwiał i przekonać go, że nasze paluszki to zdobycz, którą należy złapać zamykając się, najlepiej dotknąć go z boku, pogłaskać po wypustkach a nie w środku. Kłując palcami w środek można ukwiałowi zrobić krzywdę, a tego nie chcieliśmy, więc smyraliśmy po wypustkach, a ukwiały usiłowały nas złapać - te wypustki czepliwe są, trochę jak rzepy.
Oglądając jeżowce przypomniały mi się wczasy w Jugosławii - dawno temu to było, prawie 30 lat temu, i to była jeszcze Jugosławia. Kąpiąc się w morzu, pierwszy raz zetknęłam się, dość boleśnie, z jeżowcami. I pierwszy raz kąpałam się w morzu w butach z grubą gumową podeszwą.
Podczas tej wizyty w akwarium dowiedziałam się, że jeżowce pustoszą straszliwie lasy wodorostów wzdłuż oregońskiego wybrzeża. Po przejściu armii jeżowców, niczym po przejściu szarańczy, nic nie zostaje. A wodorosty stanowią przecież pożywienie dla wielu gatunków zwierząt. Kiedyś populację jeżowców kontrolowały wydry (jeżowce stanowią dość znaczny składnik diety wydr) ale wraz ze zniknięciem wydr na zachodnim wybrzeżu, jeżowce zaczęły się nadmiernie mnożyć. Równowaga naturalna została zachwiana.
A za zniknięcie wydr odpowiedzialny jest człowiek. Pod koniec 19 i na początku 20 wieku polowano na wydry ze względu na wspaniałe, gęste i ciepłe futro. Polowano, aż wybito całkowicie. Wydra uznana została za gatunek wymarły w Oregonie. Największą populację stanowią okazy, które można obejrzeć w Oregon Coast Aquarium. (Tutaj nieco więcej na ten temat: KLIK.)
Jest to kilka sztuk zwierząt, których matka zginęła zanim zdążyła odchować potomstwo. Ponieważ wydry pozostają z matką przez pierwszy rok życia, kiedy to uczą się wszystkiego co pozwala im przetrwać w naturze, pozbawione zbyt wcześnie matki, po osiągnięciu dojrzałości nie są w stanie przetrwać samodzielnie na wolności.
Wraz z wprowadzeniem ochrony, stopniowo zaczęły odradzać się populacje wydr na Alasce i w Kalifornia, ale w Oregonie, poza rzadkimi i krótkimi odwiedzinami wydr wypuszczających się do nas z dość odległych terenów, nadal nie ma ani jednego stałego siedliska tych zwierząt. (Wszystkiego tego, oraz dużo dużo więcej wysłuchaliśmy podczas karmienia wydr.)
Innym zwierzakiem, który nie byłby w stanie przetrwać na wolności, a który znalazł schronienie w Oregon Aquarium, jest pelikan Jojo (tutaj więcej informacji: KLIK)
Jojo nie lata, ale pomaga sobie nieco skrzydłami przeskakując z pieńka na pieniek podczas prezentacji. Kiedy Jojo łaskawie zabawiała zachwyconą publiczność, jej opiekunka opowiedziała historię pelikana i poszerzyła nasze wiadomości na temat tych ptaków, kończąc na zagrożeniach, jakie stwarzamy (nie tylko dla pelikanów) zaśmiecając środowisko naturalne. Z prezentacji wyszliśmy z mocnym postanowieniem nie używania już więcej słomek do napojów.
Załapaliśmy się też na karmienie fok połączonym z wkładem podobnym jak na temat wydr. Podczas karmienia foki prezentowały różne wyuczone sztuczki, a ich opiekunowie objaśniali jak wykorzystują tę tresurę na przykład do bezstresowego badania zwierząt. Dodatkowo te sztuczki wykonywane przez zwierzęta mają im zapewnić ruch, którego, nie musząc polować i poszukiwać pożywienia samodzielnie, byłyby pozbawione. Wszystkie foki w akwarium znalazły się tam ponieważ nie są w stanie przetrwać samodzielnie na wolności. (Więcej informacji na temat fok tutaj: KLIK.)
c.d.n.
2 komentarze:
Rewelacyjnie opisałas Wasz pobyt w Akwarium, jednocześnie zdjęcia sa świetnym uzupełnieniem. Wszystkie morskie zwierzatka, jak i roślinność mnie zachwyca mogłabym godzinami wpatrywać się w podwodny świat oceanu.
Prawdą jest to, że my ludzie jesteśmy najgorszym zagrożeniem dla zwierząt i przyrody która nas otacza.
A z wydrami to dziwna sprawa, ciekawe dlaczego nie sprowadzą ich z powrotem i nie odnowią gatunku.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ataner - Dziękuję za przemiłe słowa!
Ocean, wraz ze tym, co w nim żyje, ma w sobie tę magiczną moc, prawda? Że oczu nie można oderwać... A człowiek okazuje się być najgorszym szkodniekiem... Z tymi wydrami to chyba jest tak, że w ich przypadku nie sprawdza się chów w niewoli a potem wypuszczenie na wolność. Aby przeżyć na wolności muszą chyba urodzić się na wolności - tak to zrozumiałam. Ale jest nadzieja i światełko w tunelu. Skoro odradza się populacja bardziej na północ, to z czasem wydry pokażą się i u nas. O ile szybciej nie postaramy się o to, wymazać z mapy kosmosu całą planetę.
Motylek
Prześlij komentarz