piątek, 27 stycznia 2012

Infekcja ucha

- Boli mnie ucho. - Rzucił mimochodem Smyk w drodze do łazienki w środę wieczorem.

Do czasu kiedy było po wieczornym myciu i czytaniu, ból ucha tak się nasilił, że Smyk zwijał się z bólu. Niestety środki przeciwbólowe dla dzieci okazały się nieskuteczne. Z duszą na ramieniu podałam mu środek dla dorosłych, który przyniósł dziecku ulgę, ale i tak pół nocy mielliśmy z głowy.

Jak łatwo się domyślić, Smyk nabawił się infekcji ucha (prawego) i musi zażywać antybiotyk przez 10 dni. Już po zażyciu pierwszej dawki dało się zauważyć zmianę na lepsze, a następnego dnia Smyk zaczął brykać jakby nigdy mu nic nie było.

Przepisany lek ma formę cukierków do żucia, tyle że białych. Podobno są bardzo smaczne - tak twierdzi pacjent.

A na koniec opiszę wam scenkę z apteki.
Kiedy przyszliśmy odebrać antybiotyk (receptę lekarka przefaksowała w czasie wizyty bezpośrednio do apteki jak to tutaj jest w zwyczaju), pani wzięła z faksu receptę (jedyną), z półki pojemnik z lekiem i oświadczyła mi, że musimy poczekać 15-20 minut. W aptece nie było nikogo innego, nie miała sterty recept do załatwienia przed naszą, jedyne co musiała zrobić do odliczyć 40 tabletek z dużego pojemnika, przełożyć je do mniejszej fiolki, wydrukować i nakleić etykietę (taka tutaj procedura) - i to wszystko miało jej zająć 20 minut?

Cierpliwie czekamy.
Nagle Smyk stwierdza, że jest mu niedobrze.Podeszliśmy do okienka - chciałam poprosić o wpuszczenie nas do toalety (nie ma ogólnodostępnej) bo mi dziecko zaraz będzie wymiotować, ale nie zdążyłam, Smyk był szybszy - zwymiotował przed samym okienkiem.
W ciągu dwóch minut lekarstwo dla nas było gotowe.
Nie ma to jak puścić pawia opieszałej pani przed nosem w celu przyśpieszenia obsługi...

PS
Nikt na nas nie nakrzyczał za tego pawia - tutaj wzywa się personel sprzątający i mówi z uśmiechem (nawet wymuszonym), że nic się nie stało.

4 komentarze:

anulinka pisze...

Każdy sposób jest dobry:) Ważne, że zadziałał:)

Jula pisze...

(receptę lekarka przefaksowała w czasie wizyty bezpośrednio do apteki jak to tutaj jest w zwyczaju)

To podejście mi się podoba.

Pozostałe znam , jakby z autopsji.

Czyżby ludzie byli wszędzie tacy sami. :D hihiih..

Ps.
Ciekawa jestem, co u na by się działo, gdybym puściła pawia. ;)

Choć i przy naszej konkurencji aptek na rynku, mogłoby być podobnie, tyle ,że pani sprzątającej nie byłoby tak od zaraz. :D

Do miłego , zdrowia życzę Smykowi i pozostałym członkom rodziny ! ;)

Dośka pisze...

biedny Smyk,napatrzyłam sie na cierpienie mojego starszego Maleństwa.Doszło do tego że z czasem nic mu nie pomagało,aż pewien lekarz kazał zrobić lekarstwo według jego receptury i Dziecko prawie nie cierpiało

persjanka pisze...

witaj...zdrowka dla smyka zycze...pozdrawiam ania