Noce i poranki są już chłodne, często zamglone, więc choć z tej mgły, nieraz gęstej jak mleko, rośliny mogą wchłonąć nieco życiodajnej wody. Kiedy tylko słońce osuszy poranną mgłę, temperatura wzrasta, często dochodząc do 27 stopni. Dobre dla suszenia prania na zewnątrz, utrzymywania przyjemnej temperatury w domu bez włączania ogrzewania, ale niedobre dla ogródka.
Trawnik sobie odpuściłam, ale nadal podlewam krzewy i rośliny w donicach i doniczkach.
Prognoza pogody na najbliższy tydzień nie przewiduje nawet najmniejszej możliwości opadów – żadnej mżawki czy choćby opadów przelotnych. Za to sporo zadymienia z oddalonego o 80 kilometrów płonącego lasu. Jakość powietrza jest tak kiepska, że wszystkie miejskie baseny pozamykano a zajęcia pozaszkolne odbywające się na wolnym powietrzu odwołano. W mediach ostrzegają, żeby nie wychodzić na zewnątrz, o ile nie jest to absolutnie konieczne. Uczniowie spędzają przerwy wewnątrz, zajęcia z WF tylko w sali gimnastycznej.
Do mojego ogródka powoli zagląda jesień. Wprawdzie, kiedy spoglądam w górę, drzewa jeszcze zielone, ale na trawie każdego dnia coraz więcej suchych liści – brązowych dębowych, żółtych czereśniowych. Nawet już nieco ich zgrabiłam, ale dopóki nie poprawi się jakość powietrza, będę je jedynie oglądać zza szyby.
2 komentarze:
Natura chyba jest wkurzona na ludzi i tak to manifestuje.
U nas mimo deszczu od czasu do czasu, tez jest sucho.
Nie lubię pająków, ale fotki Twoje podziwiam. :)
Pozdrawiam ciepło.
Wcale się Taturze nie dziwię, bo bardzo staramy się od lat by Ją wyprowadzić z równowagi. No i doigraliśmy się.
Pająków też nie lubię, ale ich misterne "udziergi" podziwiam - z daleka! I jak nie ma na widoku właściciela!
Motylek
Prześlij komentarz