czwartek, 10 września 2020

Oregon płonie

Jeszcze w poniedziałek rzeczywistość zdawała się całkiem przyjemna.
Mimo coronawirusa, kiepskiej sytuacji ekonomicznej, i bardzo realnej groźby utraty pracy, cieszyłam się wraz z dziećmi ostatnim dniem długiego weekendu. Pogoda była piękna, nastroje radosne, ale to zaczęło się szybko zmieniać.
Pierwszy zgrzyt nastąpił, kiedy wjechaliśmy w rejon zasięgu - natychmiast zaczęłam otrzymywać powiadomienia o nadchodzących hiostorycznie silnych wiatrach. Niedobrze. Silne wiatry zawsze budzą we mnie obawy, że dąb, który rośnie za domem, ulegnie i zwali się na nasz dom.

A potem było już tylko gorzej.

Wiatr przyszedł, dębu nie zwalił (jedynie zasłał cały ogródek i taras gałązkami i liściami) notomist przywiał dym z pożarów trawiących lasy w górach na wschód od nas. Od wtorku pada u nas popiół. Nie są to opady tak intensywne jak w Pompejach, ale popiołu zebrało się już sporo na wszystkim a jakość powietrza jest tak katastrofalna, że wychodzenie na zewnątrz zagraża zdrowiu. Niebo przybrało barwę żółtej musztardy, słońce to ledwie widoczny blado czerwony krążek. Siedzimy w domu a klimatyzacja włączona jest cały czas filtrując powietrze.

Wtorkowy poranek przyniósł także przygnębiające wieści na temat pożarów, które nocą wysypały się jak grzyby po deszczu, oraz lawiny powiadomień odnośnie stopnia zagrożenia w poszczególnych, dość bliskich, rejonach.


Ogień postępuje, zbierając straszliwe żniwo. Kilka miejscowości zostało zmiecione z powierzchni ziemi, granica ognia przesuwa się na zachód, w kierunku większych miast. Zachodnia, najbardziej oddalona od nas, część sąsiadującego z Eugene Spriengfield została objęta nakazem ewakuacji.
Kilka osób z pracy już się ewakuowało a każdy z nas zna osobiście kogoś, kogo ta sytuacja dotknęła.

niebieska kropka oznacza miejsce gdzie znajduje się nasz dom

Od wczoraj są u nas znajomi, których dom znajduje się w zagrożonej strefie. Monitorujemy sytuację, mając nadzieję, że ogień nie dotrze do ich domu i będą mieli do czego wrócić.

7 komentarzy:

Jula pisze...

To straszne , co przeżywacie. Mam nadzieję na zmianę pogody, oby deszcze były i wiatr się zmniejszył . Trzymam kciuki , żeby Was ten kataklizm z daleka ominął a najlepiej żeby zniknął z horyzontu i w ogóle . 😍

Urszula97 pisze...

Boże, straszne to, trzymajcie się, oby przyszedł deszcz.

splocik pisze...

To, co się dzieje, jest przerażające, ale trzeba być dobrej myśli, że to zostanie szybko opanowane.
Jestem myślami z Wami i trzymam kciuki, by szybko wróciła normalność.
Pozdrawiam ciepło.

forever m@mmy pisze...

Właśnie o tym myślałam, kiedy padło w wiadomościach słowo Oregon.
Chętnie oddam deszczu,którego mam już po dziurki w nosie. Jeszcze w sierpniu zaczęły się temperatury poniżej średnich, deszcze i stuprocentowa jesień. Najprawdziwsza, kiedy największym problemem polityków jest Halloween.
W domu wariantów mieszkam :-)

tymotka pisze...

Tez o Was myśle, gdy czytam o pozarach. Trzymajcie się.

Ulcia pisze...

Pisz, co u Was. Czytam, że całe zachodnie wybrzeże płonie. Od wczoraj bodaj, wiatr od oceanu pcha ogień w głąb lądu?!
Oby zaczęło padać i ugasiło pożary.
Z całego serca życzę, by wszystko się uspokoiło, nikomu nic się nie stało!
Pozdrawiam najserdeczniej

Motylek pisze...

Dziękuję wam dziewczyny za dobre myśli i ciepłe słowa.
Sytuacja jest mocno przygnębiająca. Poginęli ludzie, setki straciły cały dobytek, niewyobrażalna tragedia...