piątek, 4 września 2020

Dorena Bridge

Wracając do domu kolejny raz przejechaliśmy obok jednego z krytych mostów. Kiedyś powszechne w Oregonie, zastąpione z czasem zostały zwykłymi mostami, ale pozostawiono je na pamiątkę. Wiele z nich, jak ten, (Dorena Bridge), zanjduje się na liście Krajowego Rejestru Miejsc Historycznych, NRHP.


Tym razem tylko minęliśmy most z okrzykiem O! Byliśmy tu!
Ano rzeczywiście, 32-metrowy most obejrzeliśmy dokładnie wracając kilka miesięcy temu z majówki - całkiem zapomniałam, że zrobiłam wówczas sporo zdjęć mimo nie najlepszej wówczas pogody.
Zapewne dzięki ciemnym chmurom grożącym oberwaniem nikogo poza nami na moście nie było - a w maju jeszcze noszenie masek nie było u nas ani wymagane ani stosowane.

Most obejrzeliśmy sobie i z zewnątrz i od wewnątrz: przesłonięte żaluzjami okna, piękne sklepienie, a pod stopami, widoczna między deskami, woda rzeki Row River.


Po drugiej stronie urocza łączka pełna polnych kwiatów i traw tak wysokich, że Emilia całkowicie wśród nich znikła.


Letnie upały wypaliły zieleń - nie padało u nas od 16 czerwca - i teraz już nie jest tak ładnie przy moście jak wiosną.


Nowy most biegnie tuż obok tego starego, po prawej stronie, patrząc na powyższe zdjęcie. Droga prowadząca przez stary most prowadzi donikąd - zaraz za kadrem kończy się asfalt a płot odgradza od właściwej szosy.




2 komentarze:

Urszula97 pisze...

Wspaniałe macie wycieczki na ostatnie dni wakacji, to u Was susza, w moim rejonie jest sporo deszczu, w tym roku ani razu nie braliśmy ze studni , wszystko co na działce podlewane było deszczówką.

splocik pisze...

Super most i super wypad. :)
Pozdrawiam ciepło.