piątek, 1 czerwca 2018

Edgewater Inn (Coos Bay, OR)

Nieczęsto nocujemy w hotelach, ale kiedy już się to zdarza, musi to być hotel z basenem. Basen to zawsze ogromna atrakcja dla dzieci a dla mnie gwarancja mile spędzonego czasu w wypadku niesprzyjającej pogody. Nawet jeśli pogoda jest piękna, dobrze jest pozwolić dzieciom pozbyć się nadmiaru energii samemu odpoczywając na plażowym leżaku.

W okolicy North Bend, gdzie miały się odbyć oba mecze drużyny Krzysia, tylko dwa hotele spełniały podstawowe kryterium czyli miały basen. Pooglądałam sobie zdjęcia w internecie, poczytałam opinie, spojrzałam na mapę i wybrałam Edgewater Inn w Coos Bay. Hotel może i mniej szpanersko umeblowany niż ten drugi, ale za to położony nad rzeką. Można sobie było nawet zarezerwować pokój z widokiem na rzekę:

Edgewater Inn - widok z pokoju hotelowego.

Kiedy okazało się, że mamy pokój na parterze a nie na piętrze, początkowo dzieci kręciły nosem niezadowolone - oczekiwały, że na tę rzekę będą sobie spoglądać z wysokości balkonu. Ale kiedy okazało się, że pokój ma drzwi balkonowe, przez które można swobodnie wyjść na zieloną trawkę za hotelem, a na dodatek tuż obok jest pomost ze stołem piknikowym, nastąpiła natychmiastowa poprawa nastroju.

za hotelem

Dobrze utrzymany, gęsty i soczyście zielony trawnik odgradza od rzeki żywopłot, który skutecznie uniemożliwia zbliżenie się do brzegu na zbyt bliską i tym samym niebezpieczną odległość. Dzieci biegały sobie za hotelem a ponieważ po drugiej stronie rzeki nie ma żadnego przemysłu a hotel odgradza ten zakątek od bardziej hałaśliwej drugiej strony, przebywając w pokoju cały czas słyszałam bawiące się dzieci. Przyznam, że ucieszyło mnie to rozwiązanie, nie ograniczające dostępu do świeżego powietrza moim pociechom i nie wiążące ich w czterech hotelowych ścianach a przy tym samym nie wymagające mojego nieustannego nadzoru. Mogłam sobie spokojnie rozpakować walizkę a następnego dnia rano zrobić kanapki na zaplanowaną wycieczkę a dzieci hasały zadowolone.

Kiedy już się wybiegały, a po ponad godzinie spędzonej w samochodzie było im tego trzeba, przekąsiliśmy co nieco i, mimo późnej pory, udaliśmy się na basen. Emilia zdrzemnęła się wcześniej podczas jazdy, oczywiste więc było, że pójdzie spać dużo później niż zwykle.

basen w hotelu

Basen wyglądał tak samo ładnie jak na zdjęciach w internecie, a do tego poza nami innych amatorów wieczornego pluskania się nie było - cały basen mieliśmy wyłącznie dla siebie. Co ważne, woda w nim była ciepła - dzieci spędziły w wodzie ponad 90 minut i nie zmarzły a zdarzało się w przeszłości, że po krótszym czasie trzęsły się zsiniałe z zimna.


Ja wyłożyłam się na wymoszczonym gąbką plażowym łóżku i zajęłam obserwowaniem zabawy dzieci, potem kontemplacją widoku za oknem, a na koniec lekturą.

widok za oknem hotelowego basenu

Półtorej godziny potrzebowały dzieci by nasycić potrzebę zabawy w wodzie. Podekscytowane wyjazdem i perspektywą nocowania w hotelu, długo nie mogły zasnąć, nie pomógł nawet  basen.

Następnego dnia wieczorem powtórzyliśmy wizytę na basenie. Ponownie byliśmy sami przez ponad półtorej godziny - taki luksus jeszcze się nam nie trafił!

3 komentarze:

Urszula97 pisze...

Pięknie,bardzo podoba mi się położenie hotelu,cisza,z dala od zgiełku,samochodów,a dzieci może były przemęczone dlatego nie mogły zasnąć,

Innebrzmienia pisze...

Cały basen dla siebie to nie lada luksus :) Można zrelaksować się :) Fajna relacja. Pozdrowienia

Motylek pisze...

Urszula - dzieci pewnie i przemęczone i zbyt nakręcone atrakcjami...
Innebrzmienia - dziękuję.

Motylek