wtorek, 29 maja 2018

Maj z lekkoatletyką i wzywaniem czytelniczym

Doroczne wiosenne treningi i zawody lekkoatletyczne zaczęły się już w kwietniu, ale dopiero w maju odbyły się zawody.


Jak w ubiegłym roku, wraz z tymi samymi kolegami, Krzyś pobiegł w sztafecie 4x100 metrów, ale w tym roku chłopcy zajęli trzecie miejsce. Na drugi mityng nie zjawiło się dwóch a trzeci kolega skręcił nogę w kostce i Krzyś pobiegł z chłopakami, z którymi wcześniej nie trenował - z marnym wynikiem.

W obu mityngach mój syn postawił na długie dystanse: najpierw 800 metrów (drugie miejsce), a potem 1500 metrów (trzecie miejsce). Po tak sporym wysiłku kiepsko wypadł na 100 metrów - miał niecałe pół godziny żeby zebrać siły. Ale za to na obu mityngach spotkał kolegów z koszykówki i piłki nożnej, którzy chodzą do innych szkół niż On, odświeżył więc nieco znajomości.
A chłopcy Ci fantastycznie dopingowali mojego syna na finiszu tych długich dystansów - by po chwili zmierzyć się z nim na krótkim dystansie.


Bardzo podoba mi się atmosfera panująca na tych międzyszkolnych zawodach lekkoatletycznych - właśnie to entuzjastyczne dopingowanie niezależne od przynależności drużynowo-szkolnej. Zero wrogości czy niechęci, a rywalizacja - jedynie na bieżni i to ograniczona do czasu trwania wyścigu.


Ale nie samym bieganiem starsze dziecię moje żyje. Maj przyniósł także read-a-thon, czyli wyzwanie czytelnicze połączone z kwestą na rzecz szkoły.
Podczas dwu tygodni trwania wyzwania gimnazjaliści zobowiązali się czytać przynajmniej 150 minut. A sponsorzy mogli wspomóc szkołę określoną z góry kwotą bądź kwotą uzależnioną od przeczytanych minut. Krzyś przeczytał przez te dwa tygodnie 750 minut - jak sam stwierdził, nie za wiele jak na jego możliwości.