Maskotką szkoły, do której chodzi Krzyś jest sokół, a nauczyciele stosują system motywujący nagradzając uczniów tzw. sokolimi piórami. Nie są to prawdziwe pióra, nikt nie zamęcza ptaków - są to karteczki z napisem "Sokole Pióro" z miejscem na imię ucznia oraz podpis nauczyciela.
Kiedy uczeń uzbiera nieco pierza, może wymienić je na różne drobiazgi dostępne raz na dwa tygodnie w sklepiku szkolnym. Natomiast w grudniu, tuż przed feriami, dzieci mogą wrzucić wszystkie uzbierane do tej pory pióra do specjalnych pojemników, z których losowane są nagrody. (Pojemników jest kilka i każdy jest opisany, jaka nagroda będzie z niego losowana, więc dzieci mogą sobie wybrać co chciałyby wylosować.)
W czwartej klasie Krzyś wylosował poduszkę w kształcie Sponge Boba - ponieważ kreskówkę tę uwielbia od zawsze, był przeszczęśliwy.
Obecna nauczycielka piątej klasy nie rozdaje sokolich piór na prawo i lewa za niemal nic (jak wielu innych nauczycieli) więc kiedy zbliżał się dzień losowania, wielu piątoklasistów doszło do wniosku, że mają tak mało piór, że ich szanse na wylosowanie czegokolwiek są malusieńkie.
Jeden z chłopaków wymyślił więc, by skopiować posiadane karteczki.
Pomysłem tym podzielił się z innymi dziećmi w klasie i pewnego dnia przyszedł do mnie Krzyś z pytaniem czy mogę zrobić kopię jego Sokolego Pióra. Obejrzałam, stwierdziłam, że mogę, ale w pracy, bo w domu nie mam możliwości zrobienia dwustronnej kopii. Dziecku mina nieco zrzedła, więc zapytałam po co mu ta kopia. No i o wszystkim się dowiedziałam.
Nastąpiła potem rozmowa na temat oszukiwania. Dziecko nie do końca było przekonane moimi argumentami, łzy niemal gotowe były do wypłynięcia wartkim strumieniem, a skończyło się na tym, że nie przyłożyłam ręki do oszustwa a dziecko, z wielkim żalem i poczuciem niesprawiedliwości poniechało pomysłu dorabiania fałszywych piór.
Ponieważ na kilka dni przed losowaniem miały odbyć się spotkania rodziców z nauczycielami, postanowiłam wówczas zwrócić uwagę pani dyrektor na inicjatywę niektórych uczniów i możliwość oszustwa. Ale pogoda pokrzyżowała plany, zajęcia szkolne i spotkania z rodzicami zostały odwołane raz, drugi raz i o całej sprawie w końcu zapomniałam.
Losowanie odbyło się dopiero po feriach. Z pojemnika opisanego "piłka do koszykówki" wylosowano pióro z imieniem mojego dziecka. Bez oszukiwania. Pióro Obrotnego Kolegi nie zostało wyciągnięte z żadnego pojemnika. (Krzyś nie wie czy kolega wprowadził swój pomysł w czyn czy nie.) Odetchnęłam z ulgą - jak dobrze, że i w realnym świecie uczciwość zostaje czasami nagrodzona!
4 komentarze:
Faktycznie super. Ja tez jestem ciekawa czy Kolega mial takiego pecha, czy jednak nie zrobil kopii i... mial mniejszego pecha. Ale oczywiscie wspomnij w szkole, bo to tylko kwestia czasu jak nastepny obrotny dzieciak wpadnie na taki sam pomysl.
Trzeba uwazac na "interesy" dzieci. Ostatnio Malolat pochwalil sie ze dostal dolara od przyjaciela. Jednak okazalo sie ze przyjaciel zapomnial dlugopisu i Maly mu po prostu sprzedal jeden ze swoich. Troszke to bylo zbyt interesowne na moj gust i zapytalam jakby sie czul gdyby sam czegos zapomnial, a jego przyjaciel kazal by sobie placic. Mam nadzieje ze cos tam do tego upartego lebka dotarlo. Czas pokaze.
P
Poziomko - dwukrotnie przekladasne spotkanie z nauczycielka mam w przyszlym tygodniu i mam nadzieje, ze nie zapomne porozmawiac z Nia na temat pomyslu Obrotnego Kolegi.
Krzys co jakis czas tez wymysla jakby tu zarobic troszke pieniedzy i tego typu rozmowy tez przeprowadzamy...
Motylek
Kolejny raz - i pewnie nie ostatni - sprawdza się to, że rozmowa z dzieckiem może sprawić wiele... super, że tak wyszło; tym bardziej los pokazał,że czasem jest sprawiedliwy :)
Hrabina - a wiesz, bardzo się bałam, że tamten chłopak wylosuje jakąś fajową nagrodę a mój Krzysiek nie...
Motylek
Prześlij komentarz