Rok 2011 był dla nas rokiem usterek i remontów.
Najpierw, poprzedniej zimy, zaczął cieknąć dach. A że od kilku lat wiadomo było, że trzeba go będzie wyremontować, latem przyszedł no to czas.
W Wielki Piątek zepsuła się pralka zalewając całą kuchnię - trzeba było kupić nową.
Jesienią zaczęło cieknąć urządzenie w zlewie mielące odpadki - czasem cieknie, potem długo nie i znowu zaczyna, więc niebawem trzeba będzie udać się na zakupy.
Jakoś tak w listopadzie zauważyłam, biorąc prysznic, że woda jjakby nie tak gorąca jak kiedyś. Zwaliłam to na karb ciąży - przecież cały czas było mi zimno, niezależnie od temperatury otoczenia. Ale kiedy w święta mąż zauważył, biorąc prysznic zaraz po mnie, że woda była letnia, podzieliłam się z nim swoimi obserwacjami. Mąż okręciła kilka śrubek, dokopał się do dwóch termostatów w bojlerze, stwierdził, że przy zmianie temperatury jeden "nie klika", profilaktycznie zmienił ustawienia na wyższą temperaturę i zapewne udałby się do sklepu, ale było już za późno. Ja orzekłam, że ustawiona temperatura jest za wysoka (bałam się, że Smyk mógłby się poparzyć) i ku niezadowoleniu męża zarządziłam przestawienie termostatu na niższą. Mężowi się nie chciało, ale nie miał wyjścia. Przy okazji ponownego przestawiania termostatu stwierdził, że ten drugi już "klika", i rzeczywiście kąpiel znowu jest gorąca. Ale nie łudźmy się zbytnio że taki stan potrwa długo - bojler ma już 17 lat.
W minione święta zaczęła cieknąć zmywarka, a że jest to obok pralki najczęściej używane urządzenie w domu, zaraz po świętach udaliśmy się na zakupy i dosłownie za chwilę mają ją przywieźć i zainstalować. Zmywanie ręczne to dla mnie żadne halo - zazwyczaj. Ale że będąc w ciąży wystawanie przy zlewie wydaje się mało pociągające (a wiadomo, że mąż do zmywania się nie pali), więc nie było żadnej dyskusji poza: do którego sklepu jedziemy. Żeby objechać kilka i porównać ceny nie miałam sił.
Stary rok pożegnaliśmy demontując ro zeschnięte drzwi szafy wnękowej - mąż po inspekcji orzekł, że nie da się naprawić. A wie, bo kilka lat temu pracował przy ich produkcji.
Z takiej perspektywy rok 2012 nie może być gorszy. Chyba...
Najpierw, poprzedniej zimy, zaczął cieknąć dach. A że od kilku lat wiadomo było, że trzeba go będzie wyremontować, latem przyszedł no to czas.
W Wielki Piątek zepsuła się pralka zalewając całą kuchnię - trzeba było kupić nową.
Jesienią zaczęło cieknąć urządzenie w zlewie mielące odpadki - czasem cieknie, potem długo nie i znowu zaczyna, więc niebawem trzeba będzie udać się na zakupy.
Jakoś tak w listopadzie zauważyłam, biorąc prysznic, że woda jjakby nie tak gorąca jak kiedyś. Zwaliłam to na karb ciąży - przecież cały czas było mi zimno, niezależnie od temperatury otoczenia. Ale kiedy w święta mąż zauważył, biorąc prysznic zaraz po mnie, że woda była letnia, podzieliłam się z nim swoimi obserwacjami. Mąż okręciła kilka śrubek, dokopał się do dwóch termostatów w bojlerze, stwierdził, że przy zmianie temperatury jeden "nie klika", profilaktycznie zmienił ustawienia na wyższą temperaturę i zapewne udałby się do sklepu, ale było już za późno. Ja orzekłam, że ustawiona temperatura jest za wysoka (bałam się, że Smyk mógłby się poparzyć) i ku niezadowoleniu męża zarządziłam przestawienie termostatu na niższą. Mężowi się nie chciało, ale nie miał wyjścia. Przy okazji ponownego przestawiania termostatu stwierdził, że ten drugi już "klika", i rzeczywiście kąpiel znowu jest gorąca. Ale nie łudźmy się zbytnio że taki stan potrwa długo - bojler ma już 17 lat.
W minione święta zaczęła cieknąć zmywarka, a że jest to obok pralki najczęściej używane urządzenie w domu, zaraz po świętach udaliśmy się na zakupy i dosłownie za chwilę mają ją przywieźć i zainstalować. Zmywanie ręczne to dla mnie żadne halo - zazwyczaj. Ale że będąc w ciąży wystawanie przy zlewie wydaje się mało pociągające (a wiadomo, że mąż do zmywania się nie pali), więc nie było żadnej dyskusji poza: do którego sklepu jedziemy. Żeby objechać kilka i porównać ceny nie miałam sił.
Stary rok pożegnaliśmy demontując ro zeschnięte drzwi szafy wnękowej - mąż po inspekcji orzekł, że nie da się naprawić. A wie, bo kilka lat temu pracował przy ich produkcji.
Z takiej perspektywy rok 2012 nie może być gorszy. Chyba...
6 komentarzy:
Zmyslnosc rzeczy martwych przechodzi wszelkie granice. Bylismy dwa razy zalani i wysiadl nam bass reflex w drogim sprzecie firmy Canton. Naprawa bagatela $250 czyli wiecej niz nowy innej firmy. Pralka, zmywarka wszystko skrzypi i prosi o wymiane i jak tego nie zrobie to wysiadzie w najmniej oczekiwanym momencie. Drugiego Stycznia wysiadl nam Mac Mini ktory zapewnial nam polaczenie z Polska i zastepowal calosc urzadzen audio-video bo byl podlaczony pod telewizor w living room. Jutro idzie do sklepu aby go naprawili.
Wiem co to jest walka z urządzeniami gospodarstwa domowego bo prowadzę ją z przegranej pozycji od ki lku lat. Niestety co kilka lat czesc posiadanego przez nas sprzetu wymaga wymiany ale dzieki Bogu bojler jeszcze grzeje. My mamy ustawione potencjometry na 85F i tak od siedmiu lat.
Jeszcze nic nie cieknie i aby tak bylo przez nastepne dwadziescia lat:)))
Ciąża to ..... okres w zyciu kobiety i zycze Ci wyrozumiałego męża i syna.
Pozdrawiam serdecznie,
Ataner
Motylku, a mnie się zdaje, że to wcale nie złośliwość rzeczy martwych. Z dwójką dzieci będziesz potrzebowała wszystkiego na tip-top więc dom też się przygotowuje.
Oby nowe sprzęty służyły jak najlepiej!
Zatem, na nowy rok: oby jak najmniej, a najlepiej wcale, usterek we wszelkich urządzeniach i innych przedmiotach martwych
Anka
Ataner - Pan, który nam wczoraj zamontował nową zmywarkę poinformował nas, że teraz tego typu sprzęt ma przetrwać 8-10 lat, czyli, że jest dużo gorszej jakości niż kiedyś, co raczej nie stanowi zaskoczenia. Niestety, domowe usterki to zmora, której chyba nie da się pozbyć. U nas przeważnie wszystko się psuje jak mąż jest na delegacji...
Elu - masz rację. Powiedziałam niemal to samo mężowi: lepiej teraz, jak oboje pracujemy, niż za rok, jak będziemy żyć we czworo z jednej pensji.
Hrabina - oby!
Motylek
wszystko się już popsuło, co mogło, teraz już będzie lepiej. I nowiej, haha. Dosiego !!!
Kasiu - odpukać w niemalowane! Mam bolesną świadomość, że jeszcze pozostało kilka rzeczy, które mogą się zepsuć...
Motylek
Prześlij komentarz