W piątek wybrałyśmy się z Emilią na koncert a w sobotę już tylko ja na warsztaty.
Sarah Hart jest kompozytorką i piosenkarką. Skomponowała sporo pięknych piosenek, które znalazły się w naszym kościelnym śpiewniku. Słowa, w połączeniu z muzyką, przenikają na wskroś, wywołują gęsią skórkę — kompozycje są niesamowite.
Piątkowy koncert bardzo spodobał się Emilii. Sarah śpiewała solo swoje kompozycje, ale co kilka utworów zapraszała nas, abyśmy śpiewali z nią, a że koncert odbywał się w jednym z lokalnych kościołów, śpiewniki były pod ręką. A że grudzień to czas świąteczny, nie obyło się bez szlagierów znanych i kochanych takich jak Jingle Bells, Walking in the Winter Wonderland, I'm Dreaming of the White Christmas, Feliz Navidad.
W drodze do domu, w samochodzie słuchałyśmy nagrań Sary.
Sobotnie warsztaty zaczynała się o 9 rano i trwały do południa. Reklamowane były jako rekolekcje i niemal je sobie odpuściłam, ponieważ słowo rekolekcje wywołuje u mnie bardzo negatywnie skojarzenia zakorzenione we wspomnieniach z dzieciństwa. Wybrałam się jednak i cieszę się, że się tak stało, bo to były raczej warsztaty, a nie rekolekcje. Cudowne trzy godziny wypełnione wspólnym śpiewaniem, gawędą, rozmowami. Sarah Hart jest przemiłą, ciepłą, serdeczną, otwartą, pełną humoru osobą. Czas minął nam jak z bicza strzelił, szkoda, że warsztaty trwały tak krótko...
1 komentarz:
Wysłuchałam z przyjemnością. :)
Wspaniale spędziłaś weekend. :)
Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz