sobota, 1 lipca 2023

Piwonie (wspomnienie)

Włączyłam komputer z zamiarem zredagowania wpisu, ale zanim to zrobiłam, zabrałam się za zaległości i odpowiedziałam na komentarze. Sporo tego było, bo od jakiegoś czasu nie wyrabiam, brakuje mi czasu na wszystko, a choroba wyssała całą energię i jeszcze pogłębiła uczucie permanentnego niedoczasu. Przez miniony miesiąc byłam tak zmęczona, że nawet nie czytałam, trzymanie książki i skupienie się na treści przerosło mnie. Dobrze, że są audiobuki . . . Wydaje mi się, że energia powraca, choć na bieżąco użytkuję ją na prace ogrodowe. Dżemy z czereśni i porzeczek zrobione, czereśnie (drzewa) przycięte, pomidory podwiązane, część krzewów (owocowych i ozdobnych) przycięta, chwasty powyrywane, ale zaczynają odrastać. W ogródku jestem w miarę na bieżąco, ale ze zdjęciami nie bardzo. Dzisiaj fotograficzne wspomnienie piwonii. Uwielbiam je od zawsze i zawsze chciałam mieć w ogródku. Od kilku lat — mam, trzy kolory.




Rozrosły się przez te kilkanaście lat ogromnie i myślę, że czas przenieść część z nic na nowe stanowisko.




3 komentarze:

Ulcia pisze...

Cudności piwonie, (byle nie zapeszyć, niech rosną dalej ku uciesze oka i właścicielki). W moim ogródku ich nie ma, niestety jakoś nam nie po drodze. Dokładnie to piwoniom nie po drodze. A może to tylko ja nie potrafię o nie odpowiednio zadbać, czyli bez przesady i nachalności. Po kilku próbach wprowadzenia tych piękności na swoje tereny, musiałam spasować...
Pozdrawiam cieplutko i dużo zdrowia, siły życzę

splocik pisze...

Piwonie - śliczności. :)
Super, że wracają siły i energia. :)
Pozdrawiam ciepło.

Renata pisze...

Też kocham piwonie, ale w ogrodzie ich nie mam, chyba ziemia nie odpowiada.
Wracaj do zdrowia, pozdrawiam:)