Włóczki było tak nieco ponad 150 gram. Na szal bądź chustę, ale mam ich wystarczająco a zachciało mi się swetra. Takiego puchatego, milusiego i ciepłego.
Najpierw szukałam wzoru. Zeszło mi na tym poszukiwaniu kilka miesięcy.
Kiedy w końcu znalazłam Cloud Dancer, zaczęłam rozglądać się za włóczką, z którą moher mogłabym połączyć tak by wystarczyło na sweter. Wyzwaniem był kolor - bardzo ciężko dobrać coś do tego kobaltu. Wpadła mi w oko włóczka Fabel. Kolory oglądałam na dwóch niezależnych stronach a i tak pierwszy zakup (kolor turkusowy) okazał się nietrafiony. Tak mi się przynajmniej wydawało - turkusowe motki odłożyłam i udałam się na kolejne zakupy. Skoro z dobraniem idealnie takiego samego odcienia nie udało się, wybrałam melanż Blue Lagoon. I to był strzał w dziesiątkę!
Tylko mogłam kupić o jeden motek więcej bo w pewnym momencie mi jej zabrakło - widać muszę jeszcze popracować nad szacowaniem ilości potrzebnej włóczki . . . Skoro zabrakło melanżu, poratowałam się kolorem turkusowym. Przestałam żałować zakupu - okazał się wcale nie taki nieudany jak pierwotnie uwżałam.
Ale to jeszcze nie był koniec kłopotów. Tym razem zabrakło mi tego kobaltowego moheru.
Mam zachomikowanych kilka moherów ale albo były za grube, albo w nieodpowiednim kolorze. W końcu wygrzebałam resztkę Kidsilka, która została mi po wydzierganej kilka lat temu chuście. Tyle, że Kidsilk jest cieniutka, więc dziergałam podwójną nitką.
Gdybym przewidziała, że tych włóczek mi zabraknie, zaplanowałabym przeplatanie się kolorów by się one bardziej zlały, stopiły. Ale wyszło jak wyszło. Nie miałam ochoty pruć i zaczynać od początku, więc rękawy są jakie są.
Emilii taki efekt się podoba, mi trochę mniej, ale że swtere jest miły i dobrze się nosi, to aż tak bardzo mi to nie przeszkadza. Już się trochę przyzwyczaiłam.
Bo w swetrze udało mi się pochodzić - trafiło nam się kilka chłodniejszych dni. Nawet już go dwukrotnie prałam - w pralce! Na zdjęciach na manekinie jest zaraz po skończeniu, a na mnie już po wypraniu. Moim zdaniem nie widać różnicy.
Najpierw przetestowałam wzór Cloud Dancer na swetrze dla Emilii. W swoim, oczka przekręcone zastosowałam jedynie w ściągaczach. Lepiej wyszły mi też te wszystkie dziurki. Najlepszy efekt, podkreślający dziurki na karczku, daje czarna koszulka pod swetrem. Ale to okazało się już po sesji zdjęciowej.
Pomyliłam się natomiast w dodawaniu oczek na karczku i mimo, że starałam się przanalizować w którym miejscu się pomyliłam, nie udało mi się tego ustalić. Zaczęłam robić rozmiar M a w pewnym momencie okazało się, że mam oczek mniej niż w rozmierze S, choć przerabiałam wszystkie okrążenia jak należy - przecież je sobie nawet odhaczałam na wydruku schematu! No taka zdolniacha jestem . . .
Poprzeliczałam ile oczek na rękawy a ile na przód i tył i nawet udało mi się wstrzelić w swój rozmiar. Po rozdzieleniu na korpus i rękawy robiłam już po swojemu, posiłkując się notatkami poczynionymi przy wcześniej robionych swetrach.
- Wzór Cloud Dancer, DROPS Design z Garnstudio
- Druty addi 4 mm i 5 mm
- Włóczka otrzymana od koleżanki: Petite Mohair Star (Jakobstadls), 6 motków po 25 gram (101 metrów w motku) o składzie 50% moher, 35% akryl, 15% nylon, w kolorze kobaltowym
- Dosztukowana włóczka Kidsilk Haze (Rowan) o składzie 74% moher, 25% jedwab jakieś 11 gram czyli mniej niż pół motka (w motku 25 gramowym jest 209 metrów)
- Włóczka skarpetkowa Granstudio Fabel Print w kolorze 340 Blue Lagoon, 3 motki po 50 gram (205 metrów w motku) o składzie 75% wełna, 25% nylon
- Włóczka skarpetkowa Granstudio Fabel Print w kolorze 105 Turquoise, 0.4 motka (205 metrów w motku 50 gramowym) o składzie 75% wełna, 25% nylon
3 komentarze:
Jesteś dobra w kombinacjach.
Sweter wyszedł bardzo dobrze, a rękawom nic nie brakuje - takie miały być z założenia i już :)
Zdecydowanie widać różnicę na tobie o wiele lepiej leży niż na manekinie. :)
Pozdrawiam ciepło.
Rewelacja.Piekny i super zrobiony.
Sweterek wygląda pięknie. Miał tak wyglądać i tyle.
Prześlij komentarz