poniedziałek, 26 marca 2018

Marcowe aktualności - Kruszynka

U Emilii też trochę się działo w marcu. Korzystając z luki między koszykówką a piłką nożną Krzyśka, zapisałam ją na kolejną sesję lekcji pływania.
Wprawdzie marzec wydaje mi się trochę za zimnym miesiącem na pływanie, nawet na krytej pływalni, ale wiedziałam dokładnie jakimi porami dysponuję w marcu i postanowiłam to wykorzystać.



Emilia pływanie uwielbia i nie opuściła ani jednej lekcji w grupie seals (foki) - ostatnie zajęcia miała w zeszłym tygodniu. W grupie wiekowej 3-5 lat został jej jeszcze jeden poziom, orki. Może uda nam się go zaliczyć przed szóstymi urodzinami.


Pływanie i pianino - to zajęcia pozaszkolne Emilii.
Nadal bardzo lubi lekcje gry na pianinie z panią Megumi i w miarę chętnie ćwiczy w domu.
Chyba już załapała znaczenie słów "nauka" i "ćwiczenie" i nie złości się ani nie obraża, kiedy coś jej nie wyjdzie za pierwszym podejściem.

Ponieważ dotarła już do połowy drugiego podręcznika, doszłam do wniosku, że dobrze by było, żeby i te wcześniejsze utwory grała co jakiś czas w celu utrwalenia - zazwyczaj ćwiczy tylko to co ma zadane na następną lekcję. Wymyśliłam w tym celu zabawę, która szalenie spodobała się Emilii.
Na kartonikach wypisałam nazwy utworów i numery stron w podręczniku. Pomieszane kartoniki odwracamy napisami do spodu, Emilia losuje kartonik i gra utwór. Jak jej nie bardzo wychodzi, gra jeszcze raz. (W założeniu zabawa miała mieć nieco bardziej rozbudowane zasady, ale Emilii spodobała się taka najprostsza wersja.) Kartonik po kartoniku i czasami tak bawimy się nawet godzinę. A czasem kończymy po dwóch lub trzech utworach - na ile wystarczy zapału bo najważniejsze, by zabawa sprawiała przyjemność.

Powoli uzupełniam brakujące elementy w pokoju Emilii i tak ostatnio dostała własną kołdrę (ale poszewki odziedziczyła po starszym bracie, dla którego motywy na pościeli są już zbyt dziecinne) a także dywan.


Dumna z własnej kołdry oświadczyła, że już nie muszę leżeć z nią i czekać aż zaśnie, że już się nie boi sama zasypiać - jednym słowem wyrzuciła mnie z pokoju! I sama zasnęła, dość szybko z resztą. I tak oto skończyło się moje wieczorne relaksowanie z audio bukiem - czekając aż Emilia zaśnie, zazwyczaj słuchałam jakiejś książki. Jeszcze od czasu do czasu poleżę z Emilią - teraz akurat nabawiła się kataru i bardziej spragniona jest bliskości mamy.

W szkole dziecię nadal bryluje. Cieszy mnie, że mimo że tak dużo potrafi chętnie i z ogromnym entuzjazmem podchodzi do każdego zadania w szkole, nigdy nie okazuje, że to zbyt proste lub łatwe dla niej, nie wywyższa się nad inne dzieci. Jest lubiana przez koleżanki i kolegów i uwielbiana przez panie nauczycielki - nawet te, z którymi ma styczność jedynie na przerwach.
Ostatnio Emilia została nominowana przez jedną z nauczycielek do nagrody - na specjalnym apelu otrzymała dyplom:


O tym, że ten dyplom dostanie nie wiedziała, ale pani przysłała mi wiadomość, więc wybrałam się do szkoły by uczestniczyć w tej doniosłej chwili.  

Na tym samym apelu uhonorowano uczniów, którzy nie opuścili w drugim trymestrze ani jednego dnia nauki. Okazało się, że na 60 zerówkowiczów, tylko szóstce udało się tego dokonać, w tym Emilii.

A na koniec dialog samochodowy, w drodze do domu. Krzyś został tego dnia w domu, my z Emilią pojechałyśmy na pocztę i po dywan.

W drodze do domu Emilia zabiera się za ciasteczko z wróżbą w środku, a kiedy wyciąga karteczkę rzuca po angielsku:
- I wonder what the future holds for us. (Ciekawe co nas czeka w przyszłości.)
Powtarzam za nią, po polsku:
- Ciekawe co nas czeka?
 Na co Emilia bez wahania odpowiada:
- Krzyś na nas czeka!

2 komentarze:

hrabina pisze...

Oj, dzieje się, dzieje sę w życiu Emilki! Świetnie, że tak lubi i pływanie i pianino. Podziwiam Cię, że tak potrafisz znaleźć sposób na zachęcenie dzieci do nauki, ćwiczeń... u mnie z tym cienko.
Cieszę się z nagrody Emilii i życzę, aby Wam tak dalej szło!

Motylek pisze...

Hrabina - oj, czasem to sporo wysiłku z mojej strony to "zachęcanie". . .

Motylek