wtorek, 18 sierpnia 2015

Alsea Falls

W miniony weekend ponownie wybraliśmy się pod namiot, tym razem nad rzekę Alsea River (klik), nie opodal wodospadu Alsea Falls - to bardzo blisko Eugene, około godziny jazdy samochodem.

Alsea Falls, Oregon

Wyjazd pod namiot poprzedził rekonesans dwa tygodnie wcześniej. Zatrzymaliśmy się wówczas przy wodospadzie i przeszliśmy na nogach do oddalonego o pół mili pola namiotowego. Po obu stronach leniwie płynącej rzeki biegnie ścieżka, przez którą przerzucono mostki, zarówno nieco powyżej wodospadu, jak i w pobliżu pola namiotowego.


Brzegi rzeki łączą także pnie zwalonych drzew - chętnych do przeprawy przez rzekę w ten sposób nigdy nie brak.

Podczas spaceru do pola namiotowego cieszyliśmy uszy ciszą, a oczy zielenią. Uwagę moją zwróciły piękne osty - nie oparłam się pokusie i zrobiłam im kilka zdjęć. Po obejrzeniu na monitorze komputera, okazało się, że niektóre fotki kryją niespodziankę.


Tego, że uwieczniam bączka, byłam świadoma, ale odlatującej muchy i obecności jeszcze jednego stworzenia (chyba pająka) - nie.

W koronie drzew wypatrzyłam też gniazdo os, lub jak stwierdziła koleżanka z pracy, szerszeni.


Zdjęcie robiłam z dużej odległości (nie miałam ochoty podchodzić bliżej, choć można było), więc jest trochę niewyraźne. Ważniejsze jest to, że nie niepokojeni mieszkańcy gniazda nie wykazali nami żadnego zainteresowania.

Pole namiotowe (klik), opustoszałe w niedzielne popołudnie, spodobało nam się na tyle, że postanowiliśmy wyciągnąć w to miejsce naszych znajomych. Kilka miejsc sąsiaduje bezpośrednio z rzeką, która na tym odcinku jest płytka i pozbawiona skał czy większych kamieni, a tym samym jakby stworzona do zabawy dla dzieci.





Emilia marudziła, twierdziła, ze jest zmęczona i udało jej się wrobić rodzica w niesienie na barana. W drodze powrotnej zaintrygowały ją znaki zostawione przez tych członków rodziny, którzy zniknęli już za zakrętem, a będąc w dobrym nastroju, wymyślili sobie zabawę inspirowaną grą w podchody.


Na ścieżce znajdowałyśmy zatem strzałki z patyków bądź liści paproci, rysowane na ziemi znaki, kije położone w poprzek, a na mostku - to co widać na zdjęciu powyżej. Emilii tak się zabawa spodobała, że zapomniała chwilowo jak bardzo jest zmęczona, i jak bardzo bolą ją nóżki i biegła od znaku do znaku, aż dobiegła do samochodu.

Brak komentarzy: