niedziela, 30 marca 2025

Krople rosy dla Splocika


Na poprzednie urodziny, w roku 2024, dostałam od koleżanki włóczkę w kolorze turkusowym. Stwierdziłam, że kolor akurat na letni sweterek, a ona, że myślała, że zrobię sobie z niej chustę.

Rok minął a koleżanka nie wiedziała, co z podarowanej włóczki zrobiłam. 

Bardzo długo sama nie wiedziałam, rozdarta pomiędzy chustą i letnim sweterkiem. I to wahanie, niepewność, nieprzewidywalność kwalifikuje to co w końcu powstało, do marcowej zabawa u SplocikaRękodzieło i przysłowia albo... 3.




W marcu Splocik zaproponowała:
  • przysłowie: 
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów.
  • cytat: 
"Z kobietą nie ma żartów - w miłości czy w gniewie
Co myśli, nikt nie zgadnie; co zrobi, nikt nie wie". - Aleksander Fredro

Zdecydowałam się tak na miesiąc przed kolejnymi urodzinami, a kiedy byłam już pewna, zmobilizowałam czas i siły aby dzierganie zakończyć przed spotkaniem z okazji kolejnych urodzin, aby na tymże spotkaniu pokazać koleżance co zrobiłam z podarowanej mi rok wcześniej włóczki.

Zdecydowałam się na chustę Dew Drops (Krople Rosy) projektu Bex Hopikins.




Na drutach oczek było tak dużo a potem okazało się, że chusta wcale taka ogromna nie wyszła, choć przyznam ,że rozmiar jest bardzo odpowiedni - można sobie zarzucić na ramiona, można zamotać wokół szyi.

Kiedyś, dawno dawno temu (w 2011 roku), zrobiłam sobie chustę według tego wzoru, ale pewnego dnia zaplątała się z nieodpowiednim temperaturowo praniem i sfilcowała - i po chuście. Rok później, w 2012, zrobiłam Krople Rosy dla kuzynki. 


Chusta przyciąga uwagę i kolorem i wzorem, pięknie prezentuje się w zestawieniu z garderobą w odcieniach szarości. Jestem z niej bardzo dumna i dobrze mi się ją nosi. A włóczki jeszcze zostało i to tyle, że ten letni sweterek ma szanse jednak powstać.

W tym roku na urodziny też dostałam włóczkę - i od tej samej koleżanki i od syna. A co powstanie? Kto wie?

środa, 26 marca 2025

Coś pysznego: risotto

Dzisiaj w temacie kulinarnym, choć kuchnia to nie moja mocna strona. Nie przepadam za gotowaniem, ale jeść każdy musi, więc od czasu do czasu coś tam trzeba upichcić. Tym bardziej, że zabieram do pracy obiad do odgrzania. Niektórzy jadą do pobliskich jadłodajni lub sklepów, ale dla mnie te porcje są za duże a poza tym trochę za drogo to wychodzi. 

Jedną z potraw smacznych i łatwych do przyrządzenia w ilości hurtowej jest risotto. Przygotowuję je tak, jak robiła to moja mama i nawet nie wiem, czy taka jest prawidłowa receptura, ale mało mnie to obchodzi. Wprowadziłam kilka zmian - na przykład kupuję całego kurczaka z rożna i dodaję różne sezonowe dodatki, ewentualnie to co zalega w lodówce i trzeba zużyć.

Na oleju podsmażam cebulkę. Jak mam boczek, to dodaję odrobinę. Czasem załapie się resztka szynki. Ostatnio dodałam posiekaną słodką paprykę, choć bardziej mi smakuje z ostrą. Do tego dodaję pokrojonego na drobne kawałki kurczaka i przyprawy - przeważnie wszystkie jakie mam w szafce (poza tymi słodkimi, jak cynamon). Następnie posiekana pietruszka (lub liście kolendry) a latem mięta z ogródka. Na koniec dodaję ugotowany ryż. Czasem zamiast ryżu jest kasza.


Risotto zgłaszam do zabawy u Renaty Coś prostego (w marcu: coś pysznego). 





sobota, 22 marca 2025

Koncert i zawody

W drugim półroczu Emilia dołączyła do szkolnego chóru. Kilka razy do roku chór daje koncert dla rodziców, więc na początku marca wybrałam się do dobrze znanej auli w liceum do którego chodził Krzysio - gimnazjum ma umowę z liceum i wszystkie koncerty właśnie tam się odbywają.

Ładnie śpiewali. 

Po koncercie zażartowałam, że może Emilia dołączy do chóru kościelnego skoro tak ładnie śpiewa, ale nie dała się złapać na tę przynętę.



Kilka miesięcy temu Emilia zmieniła zdanie w kwestii udziału w zawodach pływackich - stwierdziła, że teraz już chce w nich brać udział. W listopadzie poszło jej bardzo dobrze - popłynęła tylko w dwóch kategoriach, ale w obu zajęła pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej (100 jardów na plecach i 100 jardów kraulem.)

W lutym zrezygnowałyśmy z wyjazdu na zawody ponieważ po grypie Emilia była słaba jak mucha, ale tydzień temu kipiała energią i na dwudniowych zawodach wypadła bardzo dobrze. Pierwszego dnia nagrałam jak popłynęła w trzech kategoriach, ale to drugiego dnia zdobyła pierwsze miejsce (50 jardów na plecach) w swojej kategorii wiekowej. Niestety tego dnia mierzyłam czas zawodnikom i nie nagrałam córki płynącej po pierwsze miejsce. 

W czterech na pięć kategorii Emilia uzyskała najlepszy życiowy wynik (PR).


50 yd na plecach, 1 miejsce, PR
100 yd na plecach, 2 miejsce
50 yd kraulem, 2 miejsce, PR
100 yd żabką, 9 miejsce, PR
50 yd żabką, 14 miejsce, PR

*                    *                   *

Krzysio znalazł się na liście dziekana za osiągnięcia naukowe w pierwszym semestrze, Emilia na podobnej liście dyrektora gimnazjum - mama z obojga bardzo zadowolona.

piątek, 14 marca 2025

Urodzinowe motylki

Tuż po urodzinach dotarła do mnie przepiękna kartka od Splocika.


Niebieskie motylki są cudowne! To chyba najładniejsza kartka jaką dostałam w życiu! Aż zaniemówiłam z zachwytu!


Tuż po moich urodzinach zakwitły też hiacynty - szalenie mi się podobają. Po zebraniu ich wszystkich na jednej rabatce mogę się nimi cieszyć z zacisza kuchni.





niedziela, 9 marca 2025

52

Wczoraj skończyłam 52 lata - oficjalnie przeżyłam i mamę i tatę. 

Od piątku trwają obchody, więc nie bardzo mam czas, ale napiszę, że to chyba najmilsze urodziny w moim półwiecznym życiu. Cudownie jest mieć przy sobie fajnych ludzi - rzeczywista odległość mierzalna w kilometrach nie ma tutaj żadnego znaczenia.

Biegnę na kolejny urodzinowy lunch!

niedziela, 2 marca 2025

Czy to tylko krótka wizyta, czy wiosna zostanie z nami na dłużej?

W połowie lutego spadł śnieg a tydzień później zrobiło się ciepło i przyszła do nas wiosna. Wystarczało kilka cieplejszych dni i z ziemi wyskoczyły krokusy. 





Moje żonkile jeszcze nie kwitną, ale w parku już widziałam wcześniejsze odmiany. Wczoraj rano zrobiłam obchód włości i obfotografowałam co kwitnie.





Wypatrzyłam też pierwszy samotny kwiatuszek na forsycji, ale za kilka dni powinno być ich więcej.


Wczoraj było tak cudownie wiosennie, słonecznie i ciepło, że rozwiesiłam pranie w ogródku - pierwszy raz w tam roku. Wyschło!

Potem wybrałyśmy się z Emilią na wiosenną wycieczkę na pobliską górkę. 


Niestety dzisiaj już nie tak ładnie. Poszłyśmy na spacer i złapał nas wiosenny deszcz. Zmokłyśmy, ale przyniosłyśmy do domu naręcze bazi.