niedziela, 9 stycznia 2022

Pierwsza wycieczka w nowym roku

Rok 2021 był dość udany w kwestii łazikowania. Podczas czterdziestu pieszych wycieczek przewędrowaliśmy 248 kilometrów, co zajęło nam 76 godzin i 8 minut. Po zsumowaniu wysokości wszystkich pokonanych wzniesień okazało się, że łącznie zdobyliśmy sześciotysięcznik - 6416 m! Podczas tych wędrówek spaliłam 32603 kalorie. 

Wrześniowa wycieczka do Rooster Rock (KLIK) uplasowała się na pierwszym miejscu w każdej kategorii — najdłuższa, jeśli chodzi zarówno o dystans jak i o czas, największa pokonana różnica wysokości, najwięcej spalonych kalorii. Te wszystkie dane statystyczne wygenerowała dla mnie aplikacja, z której korzystam podczas tych wycieczek.

Dzisiaj zainaugurowaliśmy wycieczkowy rok 2022! 
Ponieważ Emilię od kilku dni trapiło przeziębienie, pojechaliśmy nad ocean by pooddychała morskim powietrzem. Podczas całego pobytu ani razu nie zakasłała! 

Heceta Head Lighthouse

Krzysio wczoraj dostał dawkę przypominającą szczepionki przeciwko kowidowi i nie czuł się dzisiaj najlepiej, więc wybraliśmy się na wycieczkę krótką i niezbyt wymagającą — dwugodzinny spacer z bardzo łagodnymi wzniesieniami nadmorskim lasem i plażą. 

China Creek Loop Trail

Trasę tę (China Creek Loop Trail & Hobbit Trail) przebyliśmy już wcześniej, w 2020 i 2021 roku, ale tym razem była nieco krótsza, ponieważ część szlaku była zamknięta. Z racji niezbyt dobrego samopoczucia Krzyśka było nam to bardzo na rękę.

China Creek Loop Trail

Dzień udał nam się nad wyraz na ten wyjazd, pogoda była słoneczna, ciepła, bezwietrzna. Emilia biegała w podkoszulce po plaży, Krzysio wygrzewał się na wyrzuconej na brzeg kłodzie. 

Hobbit Beach

Fale wyrzuciły sporo muszli i meduz tego dnia — i jedne i drugie przyciągały nieustannie naszą uwagę. Pierwszy raz zobaczyłam na tutejszej plaży meduzy pomarańczowe! Muszel sporo, ale wczesnym popołudniem te najładniejsze już były wyzbierane.

Hobbit Beach

W drodze powrotnej zapadł zmrok a wraz z nim pojawiła się mgła - akurat, kiedy wjeżdżaliśmy w odcinek prowadzący przez pasmo gór przybrzeżnych. Bardzo niemiła niespodzianka na koniec bardzo udanego dnia. Na szczęście większość kierowców dostosowała jazdę do panujących warunków i powoli, ale bezpiecznie dojechaliśmy do domu. Tylko bardzo mnie ta jazda zmęczyła.



3 komentarze:

splocik pisze...

Nooo, moja droga... podsumowanie robi wrażenie. :)
BRAWO!
Ta wycieczka, mimo, że krótka widać, że dała sporo przyjemności. :)
Wam bezpośrednio, a mnie z oglądania pięknych fotek.
Urzekła mnie fotka ze słońcem.
Za dni kilka Krzysztof zapomni o szczepieniu.
Pozdrawiam ciepło.

Renata pisze...

Spacer plażą! nasze marzenie od trzech lat, ale jak się mieszka na wycieczkę w górach to nad morze trudno się wybrać:)
pozdrawiam serdecznie

Motylek pisze...

Splociku - Na mnie też podsumowanie zrobiło wrażenie! Potwierdza się, że "ziarnko do ziarnka"! Krzysiek już zapomniał po szczepieniu, choć przez kilka dni ramię miał obolałe. Ale już w piątek świetnie sobie poradził na zawodach pływackich.

Renata - Przez większość życia miałam bardzo, bardzo daleko do morza - mieszkałam prawie w górach - więc teraz NIEZMIERNIE cieszy mnie, że w ciągu 90 minut mogę być na wydmach! Góry też lubię, i to bardzo!

Motylek