sobota, 9 marca 2013

Karate Kid

Ponieważ Krzyś od dłuższego czasu wyrażał chęć uczęszczania na zajęcia z Karate, jeszcze w lutym zabrałam się za poszukiwanie odpowiedniego miejsca. Popytałam wśród rodziców a w końcu wybraliśmy się na targi Asian Celebration, które odbywały się w pawilonie obok innych, Frontier Heritage Fair, o które zahaczyliśmy najpierw - o tym pisałam jakiś czas temu.

Ponieważ targi cieszyły się ogromną popularnością, skupiłam się na pilnowaniu pociech, plecaczka i rzeczy w wózku, a robienie zdjęć już sobie odpuściłam. Nie mogłam jednak nie uwiecznić smoka, hasającego po korytarzach budynku, bo smok cieszył się ogromną popularnością zwłaszcza wśród dzieci, i dzieciom poświęcał najwięcej swojej uwagi.


Emilii bardzo się spodobał i wcale się go nie bała. O tym, że Krzyś był zachwycony, chyba nie muszę pisać.


Wiele lokalnych szkół sztuk walki miało swoje stoiska na targach, szybko zlokalizowaliśmy te dwie, które prowadzą zajęcia najbliżej domu, powypełnialiśmy kilka kuponów, które potem wzięły udział w losowaniu i obejrzeliśmy pokaz jednej ze szkół. W losowaniu dostał nam się miesiąc zajęć za darmo.

Od jednej ze szkół dostaliśmy dwa tygodnie darmowych lekcji Takewondo, ale po pierwszej Krzyś nie wykazał ochoty na kontynuację. Pozostało miejsce drugie, polecane z resztą przez rodziców kilkorga znanych nam dzieci, a na dodatek, to ich pokaz obejrzeliśmy na targach.

Pierwsze zajęcia, darmowe, żeby zobaczyć, czy dziecku odpowiadają zajęcia. Krzyś wyszedł zachwycony. No to od marca zaczęliśmy - to akurat w tej szkole mamy ten pierwszy miesiąc za darmo, a 100 dolarów na piechotę nie chodzi. Czesne jest w stałej wysokości niezależnie od ilości zajęć, w których dziecko bierze udział. No to jeździmy trzy razy w tygodniu. Jeździlibyśmy i codziennie, ale więcej się nie da wcisnąć pomiędzy szkołę, pływanie, rysunki i religię. Piątkowe popołudnia mam wolne od szoferowania.

Zdjęcia Krzysia w gustownym ubranku karateki, gi, jeszcze nie zrobiłam - pojawi się jednak tutaj z pewnością.

Brak komentarzy: