piątek, 30 września 2011

Pierwsze kłopoty w szkole, spostrzeżenia i pytania nurtujące Hultajstwo

Przez pierwsze dwa tygodnie, dzieci w klasie Smyka były testowane, testowane i testowane.
Kiedy już poziom wiedzy oraz stan zaawansowania jeśli chodzi o czytanie zostały określone, dzieci porozdzielano na grupy, w których mają rozwijać umiejętność czytania. Smyk jest w grupie z trojgiem pierwszoklasistów.



Pierwsza lekcja przyniosła pierwsze problemy.


Smyk był przekonany, że lekcje te będą prowadzone przez jego panią, którą zdążył już bardzo polubić, a tu okazało się, że jego zajęcia prowadzi pani Olga. Hultajstwo oświadczył mi, że jej nie lubi, nie rozumie co ona mówi, a do tego ma wystającą pupę. Rzeczywiście, panią Olgę trudno zrozumieć, bo mówi z mocnym akcentem (pani jest Latino), trudno też odmówić Smykowi racji w kwestii pupy pani Olgi, która jest... wystająca właśnie. Oj co ja się dziecku natłumaczyłam przez minione dwa tygodnie! Mam nadzieję, że swoje sposrzeżenia zachowa dla siebie i mnie, że nie przyjdzie mu do głowy podzielić się nimi z kimś w szkole...


Panią Olg widzę co rano bo to pod jej opieką rodzice zostawiają rano dzieci z zerówki i pierwszej klasy. Pani poskarżyła mi się, że Hultajstwo nie reaguje na jej polecenia a czyta tylko pocichu. Na dodatek nie przyniósł zadania domowego. "Jakiego zadania?" zdziwiłam się, bo do domu dziecko nieczego nie przyniosło. Po kilku dniach sprawy się powyjaśniały, zadanie domowe odnalazło się i zostało odrobione, Smyk przyzwyczaił się do wymowy pani i zaczął wypełniać jej polecenia.


Ostanio, w drodze do szkoły stwierdził¸ że czytanie dobrze mu poszło poprzedniego dnia, i że wogóle nie płakał. Kiedy usiłowałam zgłębić kwestię tego płaczu, zmienił temat. Pani twierdzi¸ że Smyk ładnie czyta. Wygląda na to, że dziecko przyzwyczaiło się i do nowej osoby, i do jej wymowy. Ja z kolei pozbyłam się kompleksów i w kwestii mojego akcent i tuszy.


Pozostałe aspekty życia szkolnego Potomka mają się dobrze. Smyk zaskakuje mnie ilością zapamiętanych w czasie lekcji szczegółów, bardzo podobają mu się lekcje muzyki, uwielbia przerwę, do szkoły chodzić nie chce, do odrabiania zadania domowego trzeba go gonić. Tego ostatniego nie ma za dużo ponieważ pani twierdzi, że Smyk umie więcej niż pozostałe dzieci i tylko od czasu do czasu coś mu zadaje, bo większość zadań jest podobno dla niego za prosta. Na szczęście honoru szkoły ratuje zadanie domowe z lekcji czytania.


Codziennie rano odprowadzam Smyka do szkoły na piechotę – nadal te poranne spacery z dzieckiem sprawiają mi ogromną przyjemność.


A na koniec coś z nieco innej beczki. Smyka nurtuje ostatnio pytanie, czy jak anioł jedzie samochodem to ma zapięte pasy. Anioł Stóż. Czy ktoś może wie?

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No jasne ,że ma zapiete pasy bo on nie tylko strzeże ale i daje przykład,Pozdrawiam ale co sie usmiałam z Hultajstwa to moje.Krystyna

iwona pisze...

No tak, mieszkacie w stanie gdzie malo grubasow lol to i Smyk sie zdziwil :)) a Aniol Stroz- oczywiscie, ze ma pasy zapiete. Przestrzega przepisow jak kazdy. :)))