sobota, 24 maja 2025

Memorial Weekend 2024: Tumalo Falls

Kiedy gościliśmy w okolicy Bend kilka lat wcześniej (klik), zabrakło nam już czasu na wycieczkę do malowniczego wodospadu Tumalo Falls (wysokość około 30 metrów)  na potoku Tumalo Creek.  Jest to popularne miejsce wśród turystów z racji spektakularnych widoków - najbardziej imponujących wiosną i wczesnym latem, kiedy to topniejący w górach śnieg zasila potok.  

Tumalo Falls

Główną atrakcją jest sam wodospad Tumalo Falls, ale wzdłuż Tumalo Creek znajduje się kilka innych malowniczych kaskad, takich jak Middle Tumalo Falls (ok 20 m) i Double Falls (niemal 30 m). 

Double Falls


Szlak Tumalo Falls Trail prowadzi z obszaru piknikowego do platformy widokowej nad wodospadem, a następnie kontynuuje w górę potoku, oferując dostęp do kolejnych wodospadów i pięknych widoków. 

Udało nam się znaleźć miejsce parkingowe i doczłapać do platformy widokowej. Pomimo dość wczesnej pory upał panował niemiłosierny. Niemal musiałam ciągnąć Emilię, która stwierdziła, że jest za ciepło i nigdzie nie idzie. Nie pamiętam już czym skusiłam ją, żeby jednak ruszyć w górę, ale udało się. 

Im wyżej, tym robiło się chłodniej więc mimo, że pod górę, szło się lepiej. 
W miarę marszu napotykaliśmy też coraz mniej turystów. Po pewnym czasie zaczęły pojawiać się zaspy śniegu, coraz większe i grubsze, najpierw przy a później na samej ścieżce. 


Kiedy po raz kolejny zapadliśmy się po kolana w śniegu, postanowiliśmy zawrócić. Trasa zrobiła się zbyt niebezpieczna.


Zawróciliśmy po pokonaniu 2/3 trasy. (Czerwone kropki na mapie poniżej oznaczają miejsca, gdzie robiłam zdjęcia.)



Idąc w dół temperatura wzrastała szybko i bardzo zauważalnie. Kiedy dotarliśmy do samochodu panował niesamowity skwar. 



Z Tumalo Falls wracaliśmy już do domu, ale po drodze zatrzymaliśmy się na obiad w pizzerii a potem jeszcze na chwilę nad jeziorem Crescent Lake.

Crescent Lake


To jedno z naszych ulubionych miejsc w Oregonie a wiedzieliśmy, że tego lata, nie uda nam się wybrać tam pod namiot to chociaż spędziliśmy kilka popołudniowych godzin brodząc w krystalicznie czystej wodzie.

niedziela, 18 maja 2025

Memorial Weekend 2024: High Desert Museum

Już prawie rok minął od naszego wyjazdu na długi weekend pod koniec maja, za pasem  kolejny Memorial Weekend więc chyba czas, żeby napisać kilka słów o tym sprzed roku.

Po piętnastu latach odwiedziłam ponownie Hgh Desert Museum. Pierwszy raz byłam tam kiedy Krzysio miał cztery lata. Pisałam o tym na poprzednim blogu i jeśli ktoś ma czas i ochotę to może sobie poczytać i pooglądać tutaj i tutaj.

Tym razem najbardziej wszystkim spodobały się wydry i spędziliśmy sporo czasu przy ich terrarium, które jest tak zaprojektowane, że można obserwować zwierzęta i na zewnątrz, i pod wodą.


W muzeum jest sporo ekspozycji na zewnątrz i w środku, koncentrujących się na historii, florze, i faunie środkowego Oregonu. Trochę pamiętałam, ale kilka ekspozycji wydało mi się całkowicie nowych.

Zabawiłam nieco dłużej przy kolumnie koców i kocyków - każdy wykonany ręcznie, różnymi technikami, każdy z przyczepioną karteczką z historią kocyka.


Bardzo ciekawie przedstawione życie na dzikim zachodzie w czasach przed przybyciem białego człowieka, podczas kolonizacji tych terenów, przykłady sztuki autochtonów.  Sporo do obejrzenia, poczytania, poszerzenia horyzontów. Żal nam było opuszczać teren muzeum ale już zamykali.


Zanim wybierzemy się na kolejny majowy wyjazd, pokażę wam jeszcze jedno ładne miejsce odwiedzone rok temu. Ale to następnym razem.

niedziela, 11 maja 2025

Powrót syna, koliber, i dzień matki

W drugą niedzielę maja obchodzimy dzień matki. Wspaniale się złożyło, że starsze dziecię wróciło po pierwszym roku studiów do domu wczoraj. 
Pierwszy rok zaliczony choć jeszcze czekamy na wyniki egzaminów. 
Krzysio stwierdził, że dobrze być w domu a zaraz po przyjeździe z lotniska, zamiast iść po prysznic, skosił trawnik.

Dzień Matki świętowałam mając pod skrzydłami obie pociechy.

Emilia zrobiła dla mnie własnoręcznie kartkę - trójwymiarową, która po otwarciu zakwita. Napracowała się dziewczyna sporo, chyba ze trzy godziny jej zeszły na tym!

Na jednej z żarówek na sznurze lampek solarnych podwieszonych u powały werandy uwił sobie gniazdko koliber. Nie wiedziałam, że kolibry wykorzystują do budowy gniazd pajęczyny. Płochy ptaszek i chyba widzi nas przez drzwi balkonowe bo jak tylko podchodzę do okna, żeby zrobić zdjęcie, odlatuje. 
W końcu stanęłam z boku okna, i tylko telefon trzymałam tak, żeby na ekranie widzieć gniazdko. Trochę musiałam poczekać tak przyczajona, ale cierpliwość została nagrodzona.


Bardziej przybliżyć się już nie da, więc trochę kiepsko widać, ale gniazdko jest przecież maleńkie, nie ma nawet pięciu centymetrów średnicy.



Kupiłam sobie jeszcze jedno poidełko dla kolibrów. Jedno mam zawieszone przed oknem kuchennym, drugie zawieszę sobie za oknem sypialni, tylko muszę zamocować jakiś haczyk. Zanim to nastąpi i będę mogłam obserwować kolibry leżąc w łóżku, póki co po przebudzeniu wita mnie fiołkowy powojnik.




niedziela, 4 maja 2025

Co w dziewiarskim serduchu gra...

Od dawna marzyłam, żeby zrobić coś z dropsowego Kid-Silka - włóczki mięciutkiej ale i niezbyt taniej. W końcu wymyśliłam, że jak nazbieram punkty na karcie kredytowej, to sobie za te punkty zafunduję włóczkę, o której od dawna marzyłam. Trochę potrwało zanim zgromadziłam potrzebną ilość, ale cierpliwość moja została nagrodzona.

Kid-Silk, 75% moheru i 25% jedwabiu Dropsa, połączyłam z mieszanką bawełny z bambusem (50%-50%) - Jubilee Yarn Minnesota. 

Zaczęłam dzień przed rozpoczęciem nowej pracy. 

Niemal trzy miesiące zajęło mi dzierganie na drutach 3mm ale zdążyłam zanim zima minęła. Skończyłam 8 lutego ale dopiero dzisiaj prezentuję publicznie. 


Zdążyłam pójść w nim kilka razy do pracy i zachwyty jakie zebrał były balsamem dla mojej duszy.


Sweterek jest puchaty, mięciutki, milutki w dotyku i cieplutki. Nie bardzo miałam pomysł na wykończenie przy szyi i improwizowałam - jestem zadowolona z tego jak wyszło, dobrze się układa i dobrze się nosi.


Przód i tył robiłam osobno, od dołu. Po zszyciu nabrałem oczka wzdłuż otworów na ręce i rękawy robiłam już na okrągło, z lewym oczkiem udającym szew. Główkę rękawa odrobinę wymodelowałam rzędami skróconymi.


Powiem nieskromnie, że jestem bardzo zadowolona, uwielbiam ten mój niebieski moherkowy sweterek i bardzo mi było żal jak się ociepliło i już było za ciepło, żeby w nim chodzić. Apetyt na Kid-Silka tylko sobie zaostrzyłam...

Sweter zgłaszam do zabawy u SplocikaRękodzieło i przysłowia albo... 3.



Myślę, że wpisuje się i w przysłowie i w cytat, które Splocik zaproponowała w maju:

  • przysłowie: Cierpliwość jest kluczem pocieszenia.
  • cytat: "Kreatywność jest wyjściem poza wyobraźnię, bo wymaga, żeby daną rzecz rzeczywiście wykonać, a nie tylko myśleć o niej". - Ken Robinson

Zgłaszam go też do zabawy Coś prostego u Renaty.


W maju prezentujemy to co nam w serduchach gra -  w moim dziewiarski serduchu zdecydowanie Kid-Silk!