poniedziałek, 11 lipca 2016

Pierwsza tego lata wyprawa pod namiot

Czwarty lipca, Swięto Niepodległości w USA, nadszedł, a wraz z nim, długo wyczekiwany, zwłaszcza przez dzieci, pierwszy tego lata wyjazd pod namiot. Samochodem zapchanym pod sam sufit wyruszyliśmy na wybrzeże, a celem naszej podróży było pole namiotowe Rock Creek Campground w pobliżu Yachats (KLIK).


Dużo wcześniej zarezerwowaliśmy trzy miejsca tuż obok siebie (jechaliśmy w pięć rodzin) nad samym potokiem Rock Creek. Miejsce bajkowo malownicze, w dolince, w cieniu starych drzew.


Na miejscu okazało się jednak, że wybrane przez nas miejsca leżą w najbardziej wietrznej części obiektu - przez cztery dni naszego pobytu tam, wiało przeraźliwie od 9 rano do 8 wieczorem.


Dzieciom, poubieranym na cebulkę, w czapkach, z watą w uszach i w wiatrówkach, ani chłód ani wiatr zbytnio nie przeszkadzały. Krzysiek przez całe cztery dni miał stopy mokre bo niby uważał skacząc po kamieniach, ale czasami się nie udało nie wpaść do wody.


Strumień okazał się największą atrakcją dla dzieciaków - budowały tamy, groble, wały; przechadzały się po wybudowanych przez siebie tamach, mostkach i kładkach z jednego brzegu strumienia na drugi; wrzucały do wody kamienie, patyki i szyszki i tylko z kąpielą było kiepsko - zarówno temperatura powietrza jak i wody okazała się stanowczo za niska, nawet dla pełnych samozaparcia małoletnich twardzieli.


Z kempingu, drogą prowadzącą wzdłuż strumienia można dotrzeć aż nad ocean, choć pod koniec niezbyt długiego spaceru trzeba się przeprawić przez strumień skacząc po kamieniach.

Trasa prowadzi brzegiem łąki - ponieważ wiało jak jasna ch***, no, STRASZNIE wiało, wysokie trawy falowały na wietrze przecudnie.


Na zdjęciu niestety tego nie widać a nie dane mi było zbyt długo delektować się tym widokiem czy zostać nieco dłużyj by nakręcić filmik bo reszta familii zgodnie mnie poganiała.
c.d.n.

1 komentarz:

Elsat pisze...

Ciekawe spojrzenie :)