poniedziałek, 17 czerwca 2013

Koniec roku szkolnego - początek wakacji

13 czerwca był ostatnim dniem zajęć w szkole. Tego dnia dzieci miały się głównie bawić w parku, oczywiście pod opieką nauczycieli. Niestety, kapryśna aura sprawiła wszystkim bardzo brzydkiego psikusa i akurat tego dnia było zimno i lało jak z cebra. Dzieci bawiły się więc w szkole.

Pani wychowawczyni przygotowała dla każdego dziecka miłą niespodziankę. Przez cały rok zbierała wybrane prace dzieci i teraz spięła je w foldery. Wertując je można z łatwością zauważyć postępy, jakie zrobiły dzieci w pisaniu od września do czerwca. Oto kilka prac Krzysia.

Strona tytułowa
Pierwsza strona - z września
Ostatnia strona - z czerwca

Ostatnia strona ma jeszcze jedną kartkę z tekstem na temat cyklu życia motyla, ale ukryta jest ona pod tą, którą widać.

Piątek, 14 czerwca,  był pierwszym dniem wakacji, i już po południu byłam skłonna pisać list do władz oświatowych z żądaniem zarządzenia początku roku szkolnego na poniedziałek, 17 czerwca. Rany, jak ja przeżyję te wakacje z tym moim marudnym dzieckiem?! W sobotę i niedzielę było jeszcze gorzej, ale dzisiaj już sprawy wracają pod kontrolę. Najwyraźniej nadmiar swobody źle wpływa na Hultajstwo, to mu się ją przykróciło.
I zaraz dziecko zaczęło się lepiej zachowywać.

Na szczęście w wakacje nadal odbywają się zajęcia na basenie i w akademii karate, więc w większość dni mamy zapewnione zajęcia mające na celu uszczuplenie nieco nadmiaru energii zdrowego, pełnego życia siedmiolatka. Zdążyłam już też umówić się na dziś i jutro - właśnie teraz Krzyś bawi się z kolegą w jego domu, a jutro spotykamy się z innym kolegą w parku. Codziennie też czytamy. Ponieważ wieczorem Krzyś sam czyta w łóżku po angielsku, ze mną czyta jedynie pięć minut po polsku. Chciałabym go doprowadzić do jako takiej płynności, żeby mógł sobie sam czytać po polsku. Daleka droga przed nami. Na razie duka.

Za to po angielsku idzie mu świetnie. Do gustu przypadły mu książeczki z serii The Magic Tree House, i dobrze, że mają je wszystkie w bibliotece, bo przeczytanie jednej (ok. 120 stron) zajmuje mu dwa wieczory. Dałby rady i w jeden wieczór, ale mama każe gasić światło i iść spać.

2 komentarze:

splocik pisze...

Wakacje szybko przelecą, bo wszystko, co fajne (dla Hultajstwa) szybko się kończy :))))))))))))
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku - Mi pewnie ten czas też szybko zleci bo to końcówka urlopu macierzyńskiego.... Buuuu...

Motylek