piątek, 28 listopada 2025

Diwaja

Dzisiaj pokażę wam kardigan, który skończyłam jeszcze w lipcu i choć jestem zachwycona tym jak mi wyszedł i bardzo go lubię, nie udawało mi się zrobić zdjęć, które choć w przybliżeniu oddałyby to jaki jest ładny. Dopiero niedawno, już w listopadzie, udało się Emilii zrobić kilka dobrych ujęć, rano, tuż przed wyjściem do pracy.


Włóczkę dostałam od Krzysia na urodziny. Obdarował mnie włóczką Bomull-Lin (53% bawełny i 47% lnu) w dwóch kolorach. Piaskowy kardigan prezentowałam w tym wpisie, dzisiaj granatowy udzierg.

Granatowa włóczka jest nieco cieńsza od piaskowej, pomimo identycznego składu, wagi motka i długości włóczki w motku. Zauważyłam to natychmiast ale doszłam do wniosku, że piaskowy kardigan zrobiłam zbyt ciasno i ładniej będzie wyglądało zrobione luźniejszym splotem. Teraz zastanawiam się czy by nie przerobić tego piaskowego bo zdecydowanie ta włóczka lepiej wygląda przerabiana nieco luźniej.




Tym razem postanowiłam nie improwizować i sięgnęłam po wzór Waltraud Dick Diwaja. Moja Diwaja jest jednokolorowa poza akcentem wykończenia. 

Nie mogłam się zdecydować czy wprowadzić ten element w piaskowym kolorze czy nie, ale w końcu stanęło, że tak. I chyba dobrze, podoba mi się. Dodatkowo pasuje do detalu na jednej z par butów - wygląda jak komplet bo buty są w takim samym kolorze z detalem wokół, wypisz wymaluj jak detal swetra. Buty nie załapały się na tę sesję ale można je sobie obejrzeć na pierwszym zdjęciu w tym wpisie. Taki niezamierzony efekt, który wszyscy natychmiast zauważają.



Kardigan nosi się rewelacyjnie! Bardzo odpowiada mi skład (len i bawełna) i myślę, że jeszcze kiedyś chciałabym coś wydziergać z tej włóczki.



Diwaję zgłaszam do zabawy Coś prostego u Renaty.



Wstawiam ogólny banerek bo w sumie nie wiem do jakiej kategorii zakwalifikować ten projekt.

Diwaję zgłaszam też do zabay u SplocikaRękodzieło i przysłowia albo ... 3. 





P
rzysłowie i w cytat, które Splocik zaproponowała na listopad:
  • Przysłowie: Gdy w listopadzie liść na szczytach drzew się trzyma, to w maju na nowe liście spadnie jeszcze zima.
  • Cytat: "Dobrze jest znaleźć sobie hobby, które tak człowieka wciąga, i sprawia, że z radością czeka na kolejny tydzień, zamiast ponuro liczyć dni". - Cecelia Ahern
Zdecydowanie Diwaja wpisuje się w cytat, ale to chyba żadna niespodzianka.



sobota, 22 listopada 2025

20

Kilka dni temu, w poniedziałek, syn skończył dwadzieścia lat. Akademik trochę za daleko od domu, więc życzenia złożyłam mu przez telefon. 

Już w zeszłym roku obchodził urodziny poza domem, ale że to było zaraz po wyjeździe na studia to jeszcze jego nieobecność nie była niczym niezwyczajnym - wyjechał na studia i go nie ma. I niby w tym roku tak samo, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej już nie będę miała syna w domu w dniu jego urodzin - nigdy? No bo najpierw studia, jeszcze dwa lata, a potem może i jeszcze dalsze studia, a w końcu praca i wiadomo to dokąd go zaprowadzi?


Zadumałam się nieco, ale w sumie nie bardzo było mi smutno, bo syn miło spędził dzień urodzin i cieszy mnie, że ma grono dobrych znajomych, którzy pamiętali o nim w tym szczególnym dniu. Naturalna kolej rzeczy.


niedziela, 16 listopada 2025

ONP: Hurricane Ridge

Park narodowy Olympic jest ogromny, więc musiałam wybrać, które miejsca spośród wielu odwiedzimy podczas zaledwie tygodniowego pobytu. Hurricane Ridge znajduje się chyba na każdej liście polecanych miejsc, które należy zobaczyć w Olympic. Przewodniki ostrzegają, że jest to jedno z tych miejsc, gdzie parking zapełnia się szybko, więc wstaliśmy rano, zebraliśmy się z motelu raz-dwa i ruszyliśmy do celu mając nadzieję, że zdążymy przed tłumem. 



Dojeżdżając do zaplanowanego szlaku minęliśmy sporo samochodów zaparkowanych w każdym dostępnym miejscu a parking rzeczywiście był pełniutki. Zatrzymałam się, żeby przepuścić grupę turystów już wracających, mając nadzieję, że może wsiądą do jednego z zaparkowanych samochodów i odjadą. Turyści przeszli, ale nie doszli jeszcze do swojego samochodu kiedy inny samochód, kilka metrów przed nami, wycofał z miejsca parkingowego i odjechał, zwalniając je dla nas. Gdybym nie zatrzymała się żeby przepuścić tych ludzi, miejsce dostałoby się samochodowi za mną. Taki drobiazg, a jak nas ucieszył!


Hurricane Ridge czyli Huraganowa Grań lub Grań Huraganów, położona jest na wysokości 1,598 m czyli dość wysoko. Ruszyliśmy w kierunku Hurricane Hill. Przynajmniej połowa trasy prowadzi łatwą dostępną szeroką asfaltową drogą, potem asfalt się kończy, ale nachylenie terenu jest niewielkie.





Widoki - nieziemskie! Na początek lipca przypada okres kwitnienia kwiatów, które choć maleńkie, cudnie kolorowe. 



Po obu stronach szlaku pasą się sarny i jelenie, często na wyciągnięcie ręki. Tuż przy asfalcie wypatrzyliśmy zająca, a na zboczach Hurricane Hill rezydują gryzonie o nazwie Marmots czyli Świstaki olimpijskie (Marmota olympus), gatunek endemiczny dla Gór Olimpijskich na Półwyspie Olimpijskim (nie występuje nigdzie indziej na świecie.) 





A kiedy przysiedliśmy na skałach by obserwować świstaki, naszym plecakiem natychmiast zainteresowały się wszędobylskie górskie wiewiórki, które nigdy nie przepuszczą okazji żeby poszukać czegoś do zjedzenia. 



niedziela, 9 listopada 2025

Halloween 2025

Pogoda dopisała cudownie w ten piątkowy wieczór - ciepły jesienny pogodny dzień, wymarzony na spacer po okolicy w przebraniu.

Emilia umówiła się z koleżanką i skoordynowały przebranie, podobne spódniczki i opaski do włosów z kokardą myszki Minnie.



Po dzielnicy chodziłyśmy z mamą koleżanki, młodszym bratem i dziewięciomiesięczną siostrą - czyli sporą grupą. Celem zawsze są cukierki, ale podziwianie dekoracji jest równie ważne, a dla mnie o wiele ciekawsze. Właściciele jednej z posesji kilka przecznic od nas co roku z rozmachem dekorują trawnik przed domem:


W tym roku przyniosłyśmy do domu mniej cukierków niż w poprzednich latach ale to dobrze - Emilia już też jest świadoma konsekewncji spożywania nadmiernej ilości cukru i czekolady. 


Przejrzała swoją zdobycz, posortowała, nacieszyła się widokiem słodkości a następnego dnia obdarowała czekoladkami rodziców i koleżanki. Do wtorku było po cukierkach, i dobrze.

niedziela, 2 listopada 2025

Listopad


Listopad ma w sobie coś niezwykłego.

To miesiąc, w którym świat jakby zwalnia — liście opadają w rytmie wspomnień, a cisza staje się bardziej wymowna niż tysiąc słów. Czuję wtedy mocniej obecność tych, których już z nami nie ma… Tych, którzy pozostali w naszych sercach jak ciepłe światło w jesienny wieczór. Wracają obrazy, rozmowy, gesty. I choć nie da się zatrzymać czasu, można go na chwilę przytulić wspomnieniem.


To także czas, kiedy bardziej niż zwykle doceniam to, co mam — ludzi, którzy są obok, przyjaźnie, które przetrwały burze, codzienne drobiazgi, które niosą szczęście. Uśmiech przy porannej kawie, spojrzenie pełne czułości, obecność kogoś, kto po prostu jest. Bo czasem właśnie to — obecność — jest największym darem.


Jesienią częściej mówię „kocham”, częściej dziękuję, częściej wybaczam — sobie i innym. Uczę się nie odkładać słów na później, bo „później” nie zawsze przychodzi. Zamiast gonić za tym, co ulotne, uczę się zatrzymywać w tym, co prawdziwe. W ciszy. W spokoju. W chwili, która jest teraz.


Życie jest kruche, ale piękne. Bywa bolesne, ale w tej kruchości i bólu tkwi jego największa wartość — przypomnienie, że każdy dzień to szansa, by kochać mocniej, żyć uważniej, doceniać głębiej.



Niech listopad przyniesie nam ciepło — to, które bije z serca drugiego człowieka. Niech da nam odwagę, by mówić: „dobrze, że jesteś” i wdzięczność za to, że możemy być tu, razem, choć przez chwilę.


(ktoś przysłał wczoraj, nie znam autora, a szkoda...)